niedziela, 23 marca 2014

Epilog.



-Amelko, wyjdziesz za mnie?- zapytał w końcu zdecydowanie i przyklęknął obok mojego łóżka. To były oświadczyny. Co do tego nie miałam najmniejszych wątpliwości. Oświadczyny! Dopiero teraz to do mnie dochodziło. Patrzyłam na chłopaka, zwlekając z odpowiedzią, a iskierki w jego oczach widziałam iskierki, które gasły z każdą sekundą zwlekania z udzieleniem odpowiedzi. Nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów, by powiedzieć co czuję… Język stanął mi kołkiem w gardle. Zdałam sobie sprawę, że nie kocham go w taki sposób, żeby z nim być… Poza tym to i tak teraz nie miało sensu. Niedługo i tak umrę… Miałam sobie za złe, że tak długo  z tym zwlekałam, tylko dawałam złudną nadzieję… Nie powinnam. Zabawiłam się uczuciami niewinnego człowieka, który mnie pokochał. Jestem okropna… Może gdzieś głęboko wewnątrz siebie chciałam, żeby inni też cierpieli tak samo jak ja po stracie Gregora?
-Maciek… Nie rób czegoś, czego będziesz potem żałował…- wydukałam.
-Nie będę żałować. Nigdy.- odpowiedział z zaskakującym zdecydowaniem w głosie.
-Maćku, wstań…- kazałam.
-Czy zostaniesz moją żoną?- drążył dalej, nie słuchając mojej prośby. Był tak strasznie zdeterminowany… Na dodatek dostrzegałam takie uczucie, iż chłopak jest właściwie pewien, że usłyszy pozytywną odpowiedź.
-Nie!- odpowiedziałam a zaraz po tym rozpłakałam się jak małe dziecko. To jedno słowo, które wydostało się z mojego gardła paliło jak silnie żrący kwas. Przez łzy widziałam jeszcze jak zrezygnowany chłopak siada na krzesełku tuż przy moim łóżku. Jak teraz miałam spojrzeć mu w oczy? Byłam zaskoczona, że chce jeszcze widzieć mnie na oczy…
-Nigdy nie będę dostatecznie dobry jak on?- zapytał gorzko, wyraźnie wypowiadając z obrzydzeniem ostatnie słowo.
-Problem tkwi we mnie!- powiedziałam ocierając ręką łzy kapiące ciągle z moich oczu, których napływu nie mogłam powstrzymać.- Ja nie potrafię żyć z nim i bez niego! To beznadziejne, wiem…
-Kim byłem dla ciebie przez ten cały czas?- spojrzałam na niego wzrokiem wyrażającym „Za kogo mnie masz?”.- Teraz mogę zapytać… Nie mam nic do stracenia…- mówił w taki sposób, że przez sam jego ton chciało mi się jeszcze bardziej płakać. Jak to jest, że w ciągu krótkiej chwili może się kogoś szczerze znienawidzić? Bo przecież Maciek mnie znienawidził…
-Kiedy cię po raz pierwszy zobaczyłam w Zakopanem…- zaczęłam swój monolog.- Coś kazało mi cię poznać za wszelką cenę. Nawet kiedy odrzuciłeś mnie, ja nadal walczyłam, zauważyłeś?- spojrzałam na chłopaka rozpaczliwie.- Potem myślałam o tobie w dzień i w noc. Później właściwie samo wyszło, że byliśmy razem. Czas spędzony z tobą zawsze traktowałam jak dar od losu.
-Ale ja nie jestem Schlierenzauerem…- bąknął złośliwie, nadal patrząc mi w oczy.
-Nikt nim nie jest…- jąknęłam.-  Ale rozmawiamy teraz o nas, prawda? To problem tkwił we mnie. To ja nie umiałam zapomnieć a ty tyle dla mnie zrobiłeś…
-Kiedy mówiłaś, że mnie kochasz, to kłamałaś?
-Nie!- powiedziałam zdecydowana.- Bo ja cię kocham. Kocham…- szepnęłam.- Tylko na swój inny, odmienny, wyjątkowy sposób. Może jak brata… Nie wiem… Od samego początku było między nami coś, czego nie potrafiłam zrozumieć.
I po chwili w sali pojawił się Gregor. Przyszedł. Wybrał nienajlepszą chwilę… Jednak nawet to mi nie przeszkadzało. Zaczęłam cieszyć się jak małe dziecko, które właśnie dostało lizaka. Teraz już mogłam umrzeć. Najważniejsze, że widziałam go przed śmiercią… Spełniło się moje marzenie. Drgnęłam, co wyczuł Maciek. Uśmiechnęłam się promiennie, tak jakbym nigdy nie była chora. Obecność Gregora podziałała na mnie w niesamowity sposób. Niepojętny raczej dla nikogo. Nawet dla mnie samej… Maciek spojrzał na mnie swymi brązowymi oczami, po czym wstał i przed wyjściem klepnął po przyjacielsku Gregora w plecy. Zarówno ja, jak i on byliśmy strasznie zdziwieni tym gestem. To taki niecodzienny i wręcz dziwny widok.
-Maciek!- krzyknęłam, a chłopak w miejscu się zatrzymał, patrząc na moją osobę swymi smutnymi oczami.- Wspomnij o mnie czasem ciepło… Chociaż nie wiem czy to możliwe…- dodałam zakłopotana.
-Zawsze będę cię bardzo ciepło wspominać. Pamiętaj, że cię kocham, Mela…- powiedział a przed tym zerknął na mnie po raz ostatni, a ja miałam wrażenie, że się tak śpieszy, gdyż nie wiedział czy zaraz ta rozpacz, która w nim buzowała, nie wybuchnie. W sumie to nie dziwię mu się… W takich chwilach najlepiej jest zostać samym ze sobą. Ma się czas, kiedy można wszystko sobie poukładać bez żadnego udawania przed drugą osobą…
-Powodzenia!- uśmiechnęłam się do Macieja.- Podbij cały świat skoków!- dodałam wesoło.- Mogę mieć do ciebie prośbę?- zatrzymałam go po raz drugi.
-Słucham…- mówił, siląc się na normalny ton głosu, lecz nie udało mu się. Przejrzałam go.
-Przytul mnie. Tak mocno, jak tylko ty potrafisz…- wyszeptałam.
Chłopak zaśmiał się pod nosem, podszedł do mnie, po czym mocno, i z taką czułością jak dawniej, przytulił do siebie. Kochałam go… Tego byłam pewna, ale inaczej. Może jak brata? Chyba tak.  Łączyło nas coś, czego nie potrafiłam zrozumieć sama przed sobą, jakże dziwnego i niewytłumaczalnego.
-I jak się trzymasz?- zapytał Gregor, tuż po wyjściu Maćka. Z troską odgarnął moje włosy na bok, by mi nie przeszkadzały. Był taki kochany.
-A jak mogę się czuć?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, tym razem bez udawania, jak to robiłam przed każdym, kto mnie wcześniej odwiedził.
-Wybacz… Głupie pytanie…- skarcił się i zaraz po tym zapanowała między nami cisza, lecz nasze spojrzenia mówiły sobie wszystko. Nie potrzebowaliśmy słów, aby się porozumieć.
-Gregor…
-Mela…- zaczęliśmy w tym samym czasie. Obydwoje trochę speszyliśmy się wynikłą sytuacją.
-Umieram…- wyznałam, jemu jako pierwszemu, co mnie dręczyło. Niby pogodziłam się z faktem, ale bałam się. Najzwyczajniej w świecie się bałam.
-Nie… Nie… Mel, ty nie umrzesz… Nie możesz…- mówił dukając, a w jego oczach zauważyłam łzy.- Nie chcę… Nie będę żyć na świecie, na którym nie ma ciebie!- powiedział, właściwie trochę przy tym piszcząc.
-Nawet tak nie mów! Po mojej śmierci masz żyć długo i szczęśliwe, jasne?!- zirytowałam się i również podniosłam lekko głos.
-Kocham cię!- mówił jeszcze ton głośniej.- Kocham cię najmocniej na świecie! Miłością, jaką jeszcze nikt na świecie nikogo nie kochał… Mela, nie umrzesz…- wyszeptał, chwytając moją rękę, z jakże ogromnym wyczuciem, troską a zarazem pragnieniem. Zupełnie tak, jakby pragnął poczuć mój dotyk…
-Nie prawda.- oznajmiłam pewna swego.- Tak kocham tylko ja… I to ciebie. Nigdy nie sądziłam, że jedno spojrzenie wystarczy bym już nigdy o tobie nie zapomniała…- odrzekłam ochryple, a w moich oczach zgromadziły się łzy. Łzy wzruszenia… On mnie kochał… To co poczułam, kiedy to usłyszałam w tej chwili, było niewytłumaczalne. Tak, jakby wszystkie siły życiowe do mnie wróciły… Ogarnęło mnie wszechobecne uczucie, że coś odzyskałam. Coś ważnego. Coś, za czym strasznie tęskniłam. Tylko… Za późno.
-To co mówiłem w Polsce…- zaczął kłopotliwie.- To naprawdę nie była prawda. Już nie wiedziałem po prostu jak się bronić przed tym uczuciem, którym obdarzałem właśnie ciebie. To co ze mną zrobiłaś przerażało mnie. Widziałem, że się oddalasz a ja nie mogłem być przy tobie… To przez tą całą pompę… Sponsorów, dziennikarzy… Nie chciałem i ciebie narażać na tą rzeczywistość, wśród tych hien, dla których nie liczy się ludzka prywatność…
-Dobrze… Już dobrze…- uspokajałam chłopaka, gładząc jego kasztanowe włosy.
-Nie możesz odejść… Obiecałaś jechać ze mną za rok na ten cholerny obóz!- mówił przez łzy, a przez to ja również całkowicie się rozkleiłam i razem płakaliśmy bezradnie, zupełnie jak małe dzieci.
-Jedno wiem… Nie poddam się…- wycedziłam.- Nie teraz. Teraz mam powód, żeby żyć.- może było to zupełne głupstwo, powiedziane pod wpływem chwili, ale jakoś dziwnie dodało mi sił.
-Zawsze go miałaś!- naskoczył na mnie.
-Nie.- powiedziałam przecząco.- Po co miałam żyć, jak wiedziałam, że mnie nie kochasz? Po co było mi takie życie? Przez ten cały czas, nie miałam nawet siły na kolejne dni…  Dziura w moim sercu nie dawała mi spokoju… Zabijała jeszcze bardziej niż choroba.
-Gdyby nie ja, żyłabyś…- zakrył twarz w dłoniach.
-Tak miało być… Nie byliśmy sobie pisani…- spod moich powiek uwolniła się pojedyncza łza.- Najgorszy był fakt, że musiałam pogodzić się z tym, że tylko w najpiękniejszych snach, mogę być z tobą…- zrobiłam pauzę.-  Muszę ci coś powiedzieć…- zebrałam się na odwagę- A nawet dwie rzeczy. Nie chcę byś dowiedział się od innych…- posłał mi pytające spojrzenie. Ale nie tylko pytające… Rozżalone, zrozpaczone, obłędne, smutne spojrzenie.- To pierwsza sprawa, to nie podjęłam się leczenia…
-Mela!- spojrzał na mnie niedowierzając. Musiałam mu się do tego przyznać. Nikomu innemu o tym nie powiedziałam. Dotychczas przyjmowałam tylko leki, które miały jakkolwiek uśnieżyć mi ból oraz jakoś normalnie doprowadzić do śmierci.
-A druga sprawa to…- nie wiedziałam jak to powiedzieć. Męczyłam się sama ze sobą. Do tego czasu właściwie się z tym nie pogodziłam.- Byłam w ciąży… O mało co nie zostałbyś ojcem.
Cały czas trzymaliśmy się za ręce. Chłopak patrzył na mnie ciężko oddychając. Jak to jest, że ludzi dopiero w takich chwilach stać na wyrażanie własnych uczuć? Dlaczego tak późno dostrzegłam, że chcę żyć chociażby dla jednego widoku Gregora? Dlaczego nie potrafiliśmy być razem, skoro nie widzieliśmy poza sobą świata?
-Zawsze kiedy siedzę na belce startowej wspominam nasze pierwsze spotkanie…- zaczął łamiącym się głosem.- Wtedy ty jesteś moim aniołem, który niesie mnie coraz wyżej i dalej…
Zaśmiałam się. Teraz czułam się tak dobrze. Nic nie ukrywałam, o nic się nie starałam… Byłam sobą.  Nie chciałam tego tracić, ale to już nie zależało od mojej woli. Zaraz nadejdzie mój  koniec. Czułam to. To głupie i bezmyślne z mojej strony… Obiecałam, że będę walczyć dopiero teraz… Śmieszne, prawda? Jednakże dopiero teraz miałam motywację, by żyć. Umrę na własne życzenie. To mój błąd. To ja nie chciałam żyć i nie podjęłam się trudów leczenia.
Nagle poczułam, że ból mojej głowy z sekundy na sekundę, staje się coraz bardziej nie do wytrzymania. Było mi strasznie duszno. Przed oczami robiło się ciemno.
-Gregor, zawołaj lekarza…- wysapałam.
***
                Stałem bezradnie przed salą, gdzie znajdowała się Ona. Lekarze ciągle nerwowo wbiegali, wybiegali z owego pomieszczenia. Chciałem wiedzieć co się dzieje, ale nikt nie chciał mi udzielić żadnych informacji. Ciągle myślałem o tym, co wyznała mi Mela… Dziecko. Nie to się nie działo naprawdę. Czemu byłem taki głupi, że wtedy jej nie zrozumiałem? Przecież ona mnie nie zdradziła. Ktoś jej to wmówił. A nawet nie ktoś, tylko Morgenstern. Jednak ona go nie wkopała. Nigdy nie wspomniała o nim nawet źle. Podziwiałem ją jako człowieka. Każdy chciałby być jak ona. Przeze mnie, wszystko moja wina… Gdybyśmy się nie poznali… A najbardziej żałowałem, że wybrałem wtedy sponsorów i dziewczynę „na pokaz”, niż moją ukochaną, drobną, delikatną, kruchą Melkę. Nigdy sobie tego nie wybaczę… Nigdy…
-Tak bardzo mi przykro…- powiedział jeden z lekarzy wychodzący z sali Meli po jakimś czasie a jego słowa mogły oznaczać tylko jedno. Nie mogłem w to uwierzyć. Świat wokół mnie zaczął wirować. Nie mogło to do mnie dotrzeć. Czy to znaczy, że już nigdy nie dotknę jej ciepłych ust? Już nigdy w życiu nie poczuję jej zapachu? Nie doznam jej dotyku? Nie posmakuję jej uroczego, ciepłego uśmiechu? Nie. To nie mogło się dziać naprawdę…
                Z biegiem czasu uświadomiłem sobie, że życie Meli miało jakiś głębszy sens. Owszem, tęskniłem za Nią strasznie. Niewyobrażalnie. Codziennie, gdy zaraz po przebudzeniu otwieram oczy, widzę przed nimi, chwile, które razem spędziliśmy. Wspólną jazdę na łyżwach, długie spacery, biwak… Żałowałem, że to wszystko tak krótko trwało. W moim sercu już na zawsze została  wyszargana blizna w kształcie liter tworzących imię „Amelia”. Zrobiła tyle dobrego… Wyciągnęła z kompletnego bagna Marysię, potem swoją matkę, która po otrzymaniu listu od starszej z córek, postanowiła rzucić alkohol i znaleźć sobie pracę, a w tym wszystkim pomagała Jej Marysia razem z mamą –co prawda nie biologiczną- Amelki. Wierzę, że ona nadal z nami jest. Z każdym promieniem słońca, powiewem delikatnego wiatru oraz w każdej kropli deszczu. Pomaga nam, tam z góry. Jest wszechobecna w naszym życiu. Gorąco kibicuje nam w ważnych chwilach oraz przestrzega przed złymi wyborami. Przychodzi do mnie w snach. Jest na skoczni razem ze mną. Na każdych zawodach trzyma za mnie mocno kciuki. Nadal ją kocham… Nie zapomnę… Nigdy nie zapomnę… O takiej miłości, która łączyła naszą dwóję trzeba pamiętać.  Ona nie zdarza się na co dzień. Jest unikatowa… Jedyna… Niezniszczalna…
_________________________
I nadszedł koniec… Każda historia musi przecież kiedyś się skończyć.. Mam nadzieję, że spodobał się Wam epilog. Próbowałam włożyć w rozmowę Meli z Gregorem wiele uczuć…
Ale przyznam, że naprawdę szkoda mi kończyć to opowiadanie…
I co chciałam na koniec dodać? Hmm… Miałam w głowie tyle rzeczy, które chciałam tutaj napisać, ale teraz to nagle gdzieś zniknęło.
Także tylko dziękuję. Bardzo dziękuję… Dziękuję absolutnie każdemu, kto odwiedził ten blog, nie mówiąc już o komentowaniu postów. To dzięki Wam chciało mi się pisać kolejne rozdziały… DZIĘKUJĘ. ;*
No i co dalej? No kocham Was za to wszystko…
To moje pierwsze opowiadanie tego typu, więc emocje związane z zakończeniem tego opowiadania są nie do opisania…  Jak oceniłybyście mnie na koniec? ;))
Ale jeśli nie macie mnie jeszcze dosyć, to chciałam Wam powiedzieć o moim nowym blogu, który znajdziecie  TUTAJ
 Zapraszam każdego.^^
I na koniec- jeszcze raz DZIĘKUJĘ!
Żegnam, ostatni raz na ‘arytmii’. ;*

19 komentarzy:

  1. Eh, czyli, że to definitywny koniec. Kurczę, no płakałam tak od połowy rozdziału. Mimo tego, że dobrze wiedziałam, co ma nastąpić albo chociażby domyślałam się tego to i tak poleciało kilka łez. Pięknie to wszystko opisałaś. Rozczuliła mnie ta ich rozmowa (Amelii i Gregorka) zaraz przed jej śmiercią. Prawdą jest to, że ludzie w takich krytycznych sytuacjach wyznają swoje głęboko ukryte uczucia, gdzie teraz jest już za późno i nie ma odwrotu. A o myślach Schlierenzauera już po jej śmierci, i o tym jak ją wspomina to już nie wspomnę, bo się w nich zakochałam. Widać w tym wielkie uczucie.
    Dziękuję Ci za tak piękne opowiadanie, dzięki, dzięki, dzięki! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że skończy się bardziej szczęśliwie, ale podczas rozmowy Amelii i Gregora, łzy same napływały mi do oczu. Widać, że się wczułaś...
    Amelka w ogóle miała ciężkie życie... Odnaleziona siostra, Bartek, Gregor, jego zdrada, potem jeszcze Maciek. Chwile z Morgensternem i Kaśką, którą nie potrzebnie 'przygarnęła'. Chwilę później porwanie... Wieczne pobyty w szpitalu.
    Gregor od początku kochał Melę i było to widać. Chociaż oświadczenie, że jej nie kocha, było dość bolesne. Taka jest smutna prawda, że dopiero w tak ciężkich sytuacjach ludzie wyznają swoje uczucia.
    Całe te opowiadanie było piękne :') Przepraszam, że nie zawsze komentowałam i nie pod wszystkimi częściami dałam radę coś napisać, ale przeczytała wszystko od początku do końca i te opowiadanie było wprost... Magiczne ♥
    Dziękuję, że zaprosiłaś mnie na tego bloga i mam nadzieję, że już wkrótce wymyślisz coś nowego :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ... pięknie opisałaś uczucia...
    Ludzie myślą, że ich nie dotyczy chroba, wypadek, że to tylko inni chorują lub giną...myślą, że są niezniszczalni, że będą żyć do 90, będą mieć dzieci, wnuki... a wcale tak nie jest, nie zawsze... nawet nie wyobrażam sobie takiego momentu, kiedy wiem, że umieram i nic mi już nie pomoże, nie dziwię się Meli, że się bała...
    Nie dziękuj nam, to my, czytelniczki powinnyśmy podziękować Tobie... więc
    DZIĘKUJĘ za każdy mile spędzony czas z Twoim opowiadaniem:-)
    Zaglądałam tu codziennie (nawet kilka razy dziennie) , żeby sprawdzić,czy nie ma czegoś nowego... teraz napewno będę śledziła Twoje nowe opowiadanie, bo pięknie piszesz...
    DZIĘKUJĘ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Cię ... tak najzwyczajniej na świecie. To opowiadanie było przepiękne. Takie poruszające. Dające naprawdę dużo do myślenia. Z drugiej strony Cię nienawidzę, ale nie przejmuj się tym, bo ja po prostu nienawidzę, gdy ktoś umiera. W mojej podświadomości cały czas żyje taka iskierka nadziei, że świat wcale nie jest zły i nasze życie ma szansę na szczęśliwe opowiadanie. Będę ryczeć cały dzień. Dlaczego oni sobie tego nie wyjaśnili ? Po co to wszystko ? Ludzie naprawdę czasami są bezmyślni. Rozumiem Amelkę. Gdybym to ja tyle przeszła też nie chciało by mi się żyć. Nawet nie wiesz jaka radość obudziła się we mnie gdy przeczytałam, że będziesz pisać nowe opowiadanie <3 Tylko ta radość przyćmiona jest końcem tej historii. Napisz jeszcze kiedyś coś o Gregorze. Bo to było niesamowite. Dziękuję Ci za to <3 To wywierciło w moim sercu taką dziurkę dla Ciebie <3 Tylko proszę. Nie znęcaj się na kolejnych bohaterach aż tak bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wiem co tu mam ci napisać, w niektórych momentach miałam ochotę zabić Mele, a teraz kiedy ona umarła płaczę, czytając to płaczę... Gregor, tak jak widzisz było już za późno i mimo że powiedziałeś jej że ją kochasz i ona umarła mi nie jest ciebie żal, rozumiesz nie jest mówiłam, a jak nie mówiłam to myślałam że jak jej powiesz to będzie za późno, tak kiedyś tak napisałam że będzie za późno ale jeszcze nie wiedziałam że ona była chora, że Mela dziewczyna którą nie raz lubiłam a nieraz chciałam zabić za to jak się zachowuję....
    No dobra, no to tak widzimy się na twoim nowym blogu
    Do zobaczenia:*
    Weroooo....

    OdpowiedzUsuń
  6. BOLI. MNIE. SERCE.
    nie mogę uwierzyć, że to koniec. piękne opowiadanie. pięknie napisane.
    uczucia, które przelałaś na ten epilog sprawiły, że płaczę jak małe dziecko.
    myślę, że ta historia zajmie w mojej głowie i sercu szczególne miejsce.
    chciałam żebyś wiedziała, że moim zdaniem masz ogromny talent, który podziwiam z każdym napisanym przez Ciebie słowem. x
    pozdrawiam cieplutko i zabieram się za odwiedzenie Twojego nowego bloga. :)
    phoebe z http://dangerousfeelings-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku kochanie ty moje ;* na początku chciałabym cię cholernie mocno przeprosić, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale po prostu nie miałam czasu nawet wejść na laptopa ;c
    Wracając do epilogu, to jest piękny płakałam jak głupia nie mogą się opanować.
    Cudownie opisałaś te uczucia i tęsknotę Gregora.
    Zawsze będę wracała do tego opowiadania, gdy tylko najdzie mnie tęsknota za nim ;D
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra, beczę.
    No, ale warto było. Jak ocenię opowiadanie? Genialne! Po prostu takie magiczne i niepowtarzalne.
    Zawsze kiedy czytałam o tych pięknych oczach Gregora, o ich uczuciu to po prostu uśmiech sam wchodził na twarz. Bo to było piękne.
    Ale wiesz, że jesteś okropna, nie? Jak mogłaś ją zabić! Dobrze, że przynajmniej się pogodzili. I w ogóle dzisiaj przebiłaś samą siebie tym rozdziałem. To jak się żegnała z Maćkiem, a witała z Gregorem było cudowne. Wzruszające i w ogóle.
    Ale i tak najbardziej podobał mi się koniec jak Gregor mówił o tym, że ona cały czas tu jest. Piękne.
    Zaskoczyłaś mnie końcem, ale pozytywnie. Matka się ogarnęła? Tego bym się nie spodziewała.
    No, to ten. Bardzo ci dziękuje za te piękne chwile spędzone na tym blogu i czekam na nową historię!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta historia była piękna... dziękuje Ci zau coś tak wspaniałego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej. Na samym początku chciałabym przeprosić, że zaniedbałam czytanie twojego bloga. Przepraszam, ale zwyczajnie nie miałam czasu ani siły.. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
    Przyznam szczerze, że całkowicie nie spodziewałam się, że to opowiadanie tak się skończy. I popłakałam się czytając epilog. Co w sumie mnie nie dziwi, bo ostatnio mam sporo problemów i cały czas chce mi się ryczeć. Ale nie o tym miałam tutaj pisać. Kurcze. Szkoda, że dopiero na chwilę przed jej śmiercią dotarło do nich, że oboje się kochają. To jest takie smutne i przygnębiające. Nie lubię takich zakończeń, gdy główna bohaterka umiera. I jest mi szkoda Gregora. W jednej chwili siedział przy niej, a chwilę później stał na korytarzu, a ona była już martwa. Podjęli niewłaściwe decyzje w swoim życiu i dlatego tak się to skończyło.. I wiesz co? Chyba ta końcówka sprawiła, że ta historia jest jeszcze piękniejsza i jeszcze bardziej wyjątkowa. Dziękuję ci za wszystkie emocje, które mi dostarczyłaś poprzez swoje rozdziały.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknie to zakończyłaś i włożyłaś w to wiele emocji, naprawdę, łza spłynęła po moim policzku. Nie byłam od początku tego opowiadania, ale bardzo je polubiłam. Ich miłość była piękna, ale nie było im dane być razem. Bardzo piękne. Do samego końca liczyłam, że przeżyje, ale się nie udało. W takim razie to ja dziękuję ci za piękną historię, za włożenie w nią całego serca, bo bez ciebie tego by nie było. Było świetnie. Dziękuję i pozdrawiam ciepło. :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz co? Domyślałam się, że tak to właśnie zakończysz. I pomimo tego, że się popłakałam, to była dobra końcówka. Ba, wspaniała. Zmuszająca do refleksji. To opowiadanie było na pewno bardzo pouczające, mianowicie: żeby korzystać z życia, bo nigdy nie wiemy, kiedy przyjdzie na nas czas...Dobrze, że Mela jakoś dogadała się z Maćkiem i wyznała wszystko Gregorowi.
    Dziękuje Ci za każdy rozdział w tym opowiadaniu. Każdy był inny, niepowtarzalny i nieprzewidywalny. Piszesz cudowne opowiadania, oby tak dalej ;)
    Ostatni raz, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Do końca , do samego cholernego końca miałam nadzieję , że Mela przeżyje , wyjdzie z tego...
    Nie potrafię złożyć sensownych słów... To nie na moje nerwy.
    Czytając ostatnią część ' opisywaną wizją Gregor'a' płakałam jak dziecko, małe dziecko.
    Utożsamiłam się strasznie , wczuwając w to wszystko.
    Dziękuje Ci kochana za to!
    Dziękuje za wspaniałe chwile spędzone podczas czytania tej historii, za radość , wzruszenie , złość...
    Za czas i pokłady Twojej pracy , którą włożyłaś w stworzenie tej rewelacji.
    Jedno wiem na pewno... Arytmia-uczuć pozostanie w moim sercu na bardzo długo!
    Będę tu wracała wspomnieniami!
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  14. Płacze . Wiem że to tylko blog ale te uczucia , które tu są , są piękne. Ciezo mi tu pisać cokolwiek Mela i opowiadanie te zawładnęły moim sercem . Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem co napisać, brak mi słów, totalna pustka! To było meeeega ♥


    Zapraszam też do siebie :
    http://law-of-death.blogspot.com/
    http://my-world-is-your-name.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Płaczę , płacze , płacze ! Epilog czytałam w szkole na długiej przerwie i jak się rozpłakałam to tak się wszyscy na mnie gapili ... to wszystko są uczucia <3 Opowiadanie baaardzo mi się podobało i szkoda , że nie byłam tu od początku ♥
    Mela , myślałam , że z tego wyjdzie , że będzie szczęśliwa .. myliłam się i to bardzo :( Nic więcej nie napiszę , bo nie potrafię ...
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  17. Smutno mi. Nie raz wściekałam się na zachowanie Melki, ale nigdy nie chciałam, żeby coś się jej stało. No nie chciałam, żeby umarła. Nie powinna tak być.
    Jakoś nie znoszę takich zakończeń. Płaczę i wyję.
    Końcówka mnie rozłożyła zupełnie. Wszystkie te uczucia Grega...no ja nie mogę. To jest niesamowite.
    On naprawdę musiał ją bardzo kochać, miłość jest widoczna w każdym jego słowie.
    Kocham to. Bardzo dziękuję, że mogłam czytać coś tak wspaniałego.
    Buziaki i pozdrowienia! ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. paczka chusteczek pod koniec epilogu z łez rozmazywał mi sie ekran łzy...łzy...łzy szkoda że tokoniec tak pięknej historii

    OdpowiedzUsuń
  19. Ryczałam cały czas ! Piękny prolog .. Tylko szkoda , ze Mela niestety umarła ;(
    Szkoda też , że to już koniec ... I żałuję , ze tak późno tu trafiłam ;/

    Zapraszam do siebie :)
    http://a-co-sie-stanie-gdy-bedziemy-marzyc.blogspot.com/

    http://kazdykoniecmaswojpoczatek.blogspot.com/

    http://polalovestory00.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń