czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 23.



                       Okazało się, że zemdlałam. Ostatnio nie najlepiej się czułam. Często zawracało mi się w głowie, brakowało powietrza w płucach. Chodziłam do pracy; rozmawiałam ze skoczkami. Dawałam z siebie wszystko na co mnie było obecnie stać. Musiałam starać się żyć normalnie, choć łatwo nie było. Wracając do domu miałam wrażenie, że moje ciało powoli odkleja się od duszy. Zaczęłam cieszyć się, że Maciek musiał wracać do Polski. Nie byłabym w stanie zamienić z nim normalnie nawet paru słów.  Każdego dnia, od razu po przyjściu z pracy, moja reszta dnia wyglądała tak, że  kładłam się do łóżka i resztę dnia przespałam. Ciągle było mi niedobrze. Jednak tego dnia nie mogłam się poddać temu, co obezwładniało moje ciało raz po raz. Dziś bowiem miała wpaść do mnie Marysia z Natanem. Po co- już się domyślałam. On i ona, niedawno ogłosili, że są parą, zaręczyli się. Wszystko składało się w jedną całość.
-Chcieliśmy zaprosić Cię na nasz ślub.- powiedziała Marysia, u boku której stał rozpromieniony Natan, wręczający mi białą kopertę.
-Strasznie się cieszę.- wykrzesałam z siebie resztki sił, by powiedzieć to w miarę wiarygodnie, po czym uściskałam  każdego z osobna. Po tym długo jeszcze rozmawialiśmy. Chociaż głównie to oni mówili. Ja słuchałam, a chociaż stwarzałam pozory, że słucham. Nie do końca udało mi się to stwarzanie pozorów. Widząc to, gdy Natan musiał już iść do pracy, Marysia została ze mną. Wiedziałam, że szykuje się ostre przesłuchanie. Z tym poczuciem, zaraz po wyjściu Natana, wypaliłam:
-Skąd ten pośpiech? Czy…- próbowałam zacząć temat ślubu, by oderwać dziewczynę od tematu mojego stanu, o którym ja sama nawet nic nie wiedziałam.
-Nie!- szybko zaprzeczyła Marysia- Bardzo się kochamy, więc po co czekać?
-No racja.- kiwnęłam głową- Ale nie chciałabyś? Może za jakiś rok, może mniej będę ciocią, co?
-Ekhem- dziewczyna zmieszała się. Błądziła wzrokiem gdzieś po podłodze. Coś musiało być na rzeczy, ale mając poczucie, że rozmowa o tym sprawia jej ból, uniknęłam tematu.
-Przepraszam.- powiedziałam ze skruchą- To nie moja sprawa a jak zawsze muszę coś palnąć.
-Nic się nie stało.- powiedziała, wykrzywiając usta w mało wiarygodny uśmiech.- Mogę cię o coś zapytać?- powiedziała nieśmiało, na co ja tylko niemo kiwnęłam głową w geście zgody.- Ty kochasz Gregora, wiem to i nie musisz zaprzeczać.- dodała szybko, widząc, że nabieram powietrza w swe płuca,  z zamiarem by coś powiedzieć.- A więc ty kochasz jego, on kocha ciebie, to dlaczego nie jesteście razem?
-Nie wszystko jest takie proste, Marysiu…- zwiesiłam głowę w dół.- To co mówiłaś, jest prawdą, owszem, ale nawet kiedy ludzie się kochają, nie zawsze to wystarcza, żeby być razem. Za dużo się między nami wydarzyło. Teraz chyba nawet nie chciałabym być w związku z Gregorem, szczerze powiedziawszy… Ciągle bałabym się ponownego zawodu, który rani gorzej niż nóż wbity w plecy. On zawsze będzie w moim sercu zajmował bardzo ważne miejsce…- zrobiłam krótką przerwę.- Nie byliśmy sobie po prostu pisani. Czasem tak jest i już. Jeśli chciałabyś zapytać jak to jest z Maćkiem to powiem krótko: jest dla mnie ważny. Wbrew pozorom, to nie jest tak, że jestem z nim a nic do niego nie czuję, czy robiłabym to dlatego, że chcę zapomnieć o Gregorze. Nie… Obdarzam go jakimś tam uczuciem, nie tak silnym jak wcześniej Gregora, ale zawsze. Wiesz na co skrycie w sercu liczę? Że miłość przyjdzie z czasem…  Przecież muszę żyć normalnie…- wyznałam wszystko Marysi, co szczerze zdziwiło mnie. Nigdy o tym, właściwie z nikim, nawet nie próbowałam rozmawiać a teraz? Teraz nagle wszystko wyznałam siostrze jak na spowiedzi, wypowiadając każde słowo z głębi serca.
-Powinnaś spróbować walczyć o to uczucie…- stwierdziła po chwili ciszy.
-Chciałam…- przyznałam żałośnie- Ale jestem kompletnym tchórzem, bo po prostu boję się… Najzwyczajniej w świecie boję się… A nie po to teraz tak zbudowałam sobie psychikę, by teraz to znowu niszczyć. Nawet nie masz pojęcia ile to wszystko mnie kosztowało… Przez pierwsze dni nie chciało mi się nawet wstać z łóżka i rozpocząć kolejny dzień… Nie chciałam żyć bez Niego, o czym świadczy moja próba samobójstwa… A teraz kiedy wszystko powoli wróciło do normy, miałam to znów niszczyć i każdego dnia ponownie bać się, że kiedyś to może się powtórzyć?- zapytałam siebie.- Nie.- sama również sobie odpowiedziałam.
- Dziękuję, że mi to wszystko powiedziałaś…- rzekła smutno.- Mela, co jest? Czuję się jakbym siedziała z jakimś trupem, a nie żywym człowiekiem.
-Aż tak to widać?- zapytałam, a sekundę po tym zadzwonił mój telefon. Maciek. Wzięłam głęboki wdech i odebrałam. Uratował mnie.
-Mam super wieści!- usłyszałam po drugiej stronie słuchawki radosny głos chłopaka.
-To słucham Cię…- starałam się powiedzieć to optymistycznie, ale widocznie za bardzo mi to nie wyszło.
-Coś nie tak?- zapytał podejrzliwie, od razu dostrzegając moje wcześniejsze zawahanie.
-Nie, nie… Przeziębiłam się trochę i może przez telefon inaczej słychać mój głos.- palnęłam bezmyślnie.
-Ale wracając do tematu, to może przyjechałabyś do Polski na weekend? Razem pojechalibyśmy potem do Planicy.- zaproponował. I tak ziściło się właśnie to czego się bałam, a mianowicie wizja spotkania z Maćkiem, na co mój obecny stan zdrowia nie do końca pozwalał.
-Ale ja mam teraz tutaj trudny okres… Muszę zostać…- plątałam się- Koniec sezonu… Muszę pomóc… Jeszcze niedługo zapadanie decyzja czy zostanę na drugi sezon…
-Tak oczywiście…- burknął urażony- Czyli wszystko ważniejsze oprócz mnie, tak? Dobrze wiesz, że po sezonie są studia, zaliczenia i takie tam. Nie będziemy znowu mieli czasu. No skuś się…- próbował jeszcze mnie przekonać.
-Nie Maciek! Już zdecydowałam.- odpowiedziałam stanowczo i trochę za ostro.
-Miło wiedzieć ile dla ciebie znaczę.- powiedział gorzko- No leć już do Niego! -rozłączył się.
-Wszystko idzie źle-. powiedziałam do Marysi ze łzami w oczach, chowając twarz w dłoniach.- Teraz pokłóciłam się z Maćkiem o to, że nie chcę jechać na weekend do Polski.
-Ale czemu nie chcesz?- zapytała- Pobylibyście trochę razem. Ten tydzień możesz sobie odpuścić. I tak mówiłaś, że nic szczególnego nie robicie, bo to już koniec sezonu.
-No tak… Ale… Nie wiem co się ze mną dzieje. Ciągle jest mi niedobrze; co zjem, zaraz zwrócę. Zdarzało mi się zemdleć… Nieswojo się czuję, jednym słowem mówiąc… W takim stanie nie mogę spotkać się z Maćkiem… Chciałam dobrze, a wyszło jak zawsze…- wyznałam.
-Mela…- zaczęła-  Może to jednak ja będę ciocią?
Usłyszawszy to opadłam bezwładnie na kanapę. Z tego co się później dowiedziałam, zemdlałam, ale i tak pamiętałam co wcześniej powiedziała Marysia. To mogło być całkiem możliwe… Nie mogłam złapać miarowego oddechu. Z jednej strony przyznam, że ucieszyłam się. Myśl o takim małym brzdącu wzbudzała u mnie rozczulenie. Zawsze marzyłam o takiej gromadce. Ale z drugiej strony… To było zdecydowanie za wcześnie. Reakcję Maćka trudno było by przewidzieć. Na dodatek… To maleństwo, któremu nie było dane żyć… Myślenie o tym sprawiało ból… A co najważniejsze- szczerze przyznam, że nie wiedziałam dokładnie, czy chciałabym mieć akurat z Maćkiem dziecko. Czy był właściwym mężczyzną?
-Ej, słyszysz mnie?- wytrąciła mnie z rozmyślań siostra.- Siedzisz, wgapiając się przed siebie i wcale mnie nie słuchasz!- zezłościła się niecierpliwie.
-Przepraszam.- wydukałam, nadal wlepiając wzrok w ścianę.
-Lepiej się czujesz?- powiedziała podając mi szklankę wody.
-Tak, tak…- powiedziałam roztargniona- Marysiu, idź do apteki. Nie muszę Ci mówić po co.- poprosiłam.
-Ale mam Cię tak zostawić? Co jeśli znów zemdlejesz?- miała wątpliwości.
-Jeśli będzie źle, zadzwonię.- powiedziałam- Błagam, idź.
Dziewczyna posłusznie poszła, ale w jej oczach widziałam przerażenie i coś w rodzaju… Nie, to za dziwne i absurdalne wręcz… Zazdrości? Ciekawość mnie korciła, ale nie chciałam naciskać, czemu tak zareagowała na wspomnienie o ich dziecku. Czekałam na dziewczynę dosyć długo, bo ponad pół godziny. Przez myśl przechodziło mi to, że może Marysia nie poszła do apteki, tylko puściła moją prośbę mimo uszu? To coś dziwnego w jej oczach… To wszystko przez to… Ale jednak moje obawy nie były potrzebne. Wstydziłam się, że byłam w stanie tak pomyśleć.
-Masakra!- rzuciła wpadając do domu.- Pełna ludzi apteka, a ja na głos musiałam powiedzieć, że chcę kupić pięć testów ciążowych. Przez krótką chwilę myślałam, że pewna staruszka stłamsi mnie wzrokiem.- powiedziała zasapana, ściągając jednym ruchem kurtkę.
-Uhuhu- zaśmiałam się z sytuacji, którą opowiedziała mi siostra.
-Masz-. powiedziała wręczając mi reklamówkę i patrząc głęboko w oczy.
-Boję się…- szepnęłam, a w moich oczach zbierały się łzy. Stałam jeszcze przez chwilę na środku salonu z reklamówką w ręce. Po chwili wzięłam głęboki wdech i wydech, i ruszyłam chwiejnym krokiem do łazienki. Co ma być to będzie…
-I co?- zapytała po jakimś czasie Marysia, stojąc pod drzwiami łazienki.
-Boję się spojrzeć.- powiedziałam otwierając drzwi, ze łzami w oczach. Marysia w jednej chwili wślizgnęła się do pomieszczenia i popatrzyła na test.
-Wynik już jest.- odezwała się poważnie.
__________________
Tym razem jestem z czymś takim… ;))
Czytasz=komentujesz
Pozdrawiam. ;**

11 komentarzy:

  1. Oj ja on może być w ciąży z Maćkiem, chłopakiem którym znowu się pokłóciła no nie.
    Ale bardziej jestem myślą za tym że nie jest w ciąży, tylko jest chora, nie wiem na co ale jest chora.
    A Maciek źle się zachował bardzo źle na po prostu co za facet, nie może zrozumieć że ma pracę.
    Chociaż Melka go okłamała.
    Oj zaczyna się dziać
    Pozdrawiam i całuję
    Weroooo....

    OdpowiedzUsuń
  2. Mela... ta dziewczyna mnie przyprawi o zawał.
    Teraz będzie w ciąży z Maćkiem? Ja jej troszkę nie rozumiem. Jest z Maćkiem, ale nie chce z nim spędzić weekendu, bo ma pracę? Akurat w tym przypadku to nie powód tylko głupia wymówka.
    Dzieje się, dzieje. ;))
    Pozdrawiam! ;))
    http://www.w-ogniu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Klaudiaaa noo ! :D
    Jak ty możesz kończyć w takich momentach dziewczyno no proszę cię bardzo, bardzo! :D
    Hmm a może to nie dziecko Maćka... tutututu może jednak Gregora?.
    Jejku nie wytrzymam do niedzieli ;/
    Czekam z niecierpliwością na kolejny.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie, nie, nie! Ona nie może być w ciąży z Maćkiem! Przecież on raczej się na ojca nie nadaje. A ona dalej kocha Gregora. I NIE jest pewna czy kocha Kota. Do cholery, ale komplikacje!
    Czyżby Marysia nie mogła mieć dzieci? W końcu była bita, to może ma coś uszkodzone, czy coś...
    A może Mela ma anemię? Czy coś tam... Jadłowstręt. O! Na przykład.
    Rozdział cudo!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś zła kobietą. w takim momencie ? Dlaczego oni wiecznie muszą się kłucić ? Cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ona nie może być w ciąży! Dalej mam nadzieję, że będzie jeszcze z Gregorem, a tu może być ciąża z Maćkiem. Nie, nie, nie. To się tak nie może skończyć.pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciąża i to z Maćkiem?! ;o Ale przecież ona nadal czuje coś do Gregora i ... według mnie to Austriak już lepiej by się na ojca nadawał, ale to tylko moje spostrzeżenia XD

    OdpowiedzUsuń
  8. "Powinnaś spróbować walczyć o to uczucie…" - zdecydowanie jestem na tak!
    I że jeszcze dziecko? Dziecko + Maciek ehh jakoś mi nie pasuje... O wiele lepiej jakby była z Gregorem. No, ale cóż zobaczymy. Czy Ty zawsze musisz trzymać w takiej niepewności?
    Pozdrawiam i jeszcze dziś zapraszam :*
    http://chce-byc-przy-tobie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, ona nie może być w ciąży, nie! Protestuję, a i nie będzie. Niech powalczy o Gregora, błagam. Co do Marysi, boję się o nią i mam wiele wątpliwości. Osz kurde. Czekam na następny i pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże! Dlaczego kończysz w takim momencie?!?
    Czuję jednak w głebi serca,że nie jest w ciąży...Pożyjemy zobaczymy! A..i na przyszłość nie kończ tak i nie trzymaj mnie w niepewności bo nie będę mogła zasnąć!!! :D

    Życzę weny i radosci z pisania.
    Pozdrawiam Wigi <3

    a tymczasem zapraszam na 8 rozdział z życia Sary :*
    http://themoordeath.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. '...-Powinnaś spróbować walczyć o to uczucie…- stwierdziła po chwili ciszy.'
    Właśnie! ♥ Powinna !
    Rozmowa z Maćkiem ? ... Wywołała uśmiech na mojej twarzy :D A masz Ty !
    Rozdział świetny , lecę do następnego!
    Ann.

    OdpowiedzUsuń