-Pani dziecko…- zaczęła nieco zakłopotana- Ono już nie
przeżyło wypadku- wyznała smutno lekarka.
-Ale przecież ja… Ja nie…- to był szok. Przecież ja nawet
nie wiedziałam, że byłam w ciąży. Może to jakaś pomyłka? To nie możliwe…
Cząstka mnie umarła.
-To był 3 miesiąc. Naprawdę bardzo mi przykro- powiedziała i
wyszła ze spuszczoną głową w dół. Nie mogło to do mnie dojść. Jak mogłam tego
nie zauważyć? Rozglądałam się nerwowo po sali. Widziałam tylko blade,
spuszczone w dół twarze, o grobowym wyrazie. Nie wiedziałam jak cokolwiek
powiedzieć. Język stanął mi kołkiem w gardle. Trzęsłam się. To było niepojęte.
Kiedy
wróciłam na drugi dzień do domu, towarzyszyła mi tylko cisza. Nie chciałam mieć
nikogo u swego boku. Niektóre sprawy człowiek musi uporządkować sam. Co jest ze
mną nie tak?! Czemu tak wygląda moje życie?! Czemu jak coś zaczyna się układać,
musi coś w zamian runąć?! Moje życie to pasmo porażek. Nie mogłam się pogodzić z tym, że mojemu dziecku
nie było dane żyć. To moja wina. Gdybym uważała… Ale niewiadomo jak wpłynęły by
na niego wydarzenia z niedawna. Teraz zaczęło mi brakować tego, co straciłam, a
nawet nie wiedziałam o jego istnieniu. Dlaczego nie mogłam go nigdy dotknąć,
przytulić do siebie? Zaopiekować się jak najlepiej umiem… Byłam ciekawa czy był to chłopczyk czy też
dziewczynka; czy przypominało by bardziej mamę, czy tatę. Jednocześnie nie
mogłam uwierzyć, że nosiłam w swoim łonie część Gregora, bo to było jego
dziecko. Tego byłam pewna. Chociaż tą jedną rzecz wiedziałam na sto. Do
myślenia dawało mi również jakbym postąpiła. Powiedziałabym Gregorowi, że
będzie ojcem? Nie wiem… Brakowałoby mi raczej odwagi. Ale nadal nie mogłam
zrozumieć, czemu mnie szukał; zrobił dla mnie tyle rzeczy, po tym co powiedział
mi w Polsce. To było dziwne według mnie. Powinien unikać mnie na wszelkie
możliwe sposoby, a nie nagle pomagać mi, troszczyć się o moje zdrowie… Cisza,
która mnie ogarniała sprawiała, że brnęłam w ten ponury nastrój coraz bardziej.
Marysia poszła do pracy, przez co byłam sama pośród czterech ścian. Już dawno
nie było tak cicho w moim domu. Odkąd wprowadziła się do mnie moja siostra, to
był całkiem inny dom. A jakby on wyglądał, kiedy tupały by po nim malutkie
stópki? Nie… Dosyć… Myślenie o tym maleństwie sprawiało ból. Moje rozmyślania
przerwał jednak rozlegający się w całym domu i zakłócający idealną ciszę dźwięk
dzwonka do drzwi. Gościem okazał się Gregor, co ostatecznie sprawiło, że
zdecydowałam się otworzyć drzwi.
-Hej. Słyszałem, że miałaś wypadek- powiedział,
przekraczając próg domu- Dobrze się czujesz?
-Tak, jest ok. Kto Ci powiedział?- zapytałam drażliwie.
-Natan-odpowiedział krótko. No tak… Mogłam się tego
spodziewać. Ostatnio się ze sobą zaprzyjaźnili, co nie powiem, że mnie trochę
denerwowało. Wiedziałam, że Natan powie wszystko Gregorowi, a ja nie chciałam
by wiedział o niektórych sprawach… Jednakże co do dziecka, na pewno by nie
powiedział. Nie posunął by się tak daleko. Czy powiem kiedyś Gregorowi? Chyba
przed śmiercią…
Szybko rozgadaliśmy się, siedząc w salonie i
popijając gorące kakao. Jakoś szybko rozchmurzyłam się. Korciło mnie by wygadać
mu się o tym co stało się ostatnio, lecz nie chciałam psuć atmosfery, która
między nami panowała. Było przez chwilę jak za dawnych, dobrych czasów… Nie
przypuszczałam, że kiedykolwiek będziemy tak siedzieć i normalnie, jak
przyjaciele, rozmawiać.
-Jakoś za często mnie odwiedzasz, jak na kogoś kogo
nienawidzisz- musiałam poruszyć ten temat. Nie rozumiałam chłopaka. Każdy chce
wiedzieć na czym stoi a kiedy była lepsza okazja by o tym porozmawiać, jak nie
teraz?
-Ja Cię nienawidzę?- zdziwił się.
-Z naszej ostatniej rozmowy w Zakopanem, tak wynika-
powiedziałam poważnie i nie było mnie stać by nie powiedzieć tego w nieco
przygnębiający sposób. Inaczej nie potrafiłam o tym mówić.
-Nie byłem sobą i chciałem Cię za to wszystko przeprosić-
powiedział biorąc głęboki wdech i wydech- To, że nam nie wyszło, nie oznacza,
że nie możemy się przyjaźnić. Brakuje mi Ciebie i rozmów z Tobą, szczerze mówiąc.
Zrozumiem jeśli nie będziesz chciała się do mnie już nawet zbliżać, jednak chcę
żebyś wiedziała.
-Nie…- jąknęłam- Szczerze mówiąc myślałam o tym przez dłuższy
czas- przyznałam szczerze.
-Jedziesz do Willingen?- zapytał, gdy dał się poznać klimat
niezręcznej sytuacji.
-Tak- odpowiedziałam wesoło- a czemu miałabym nie jechać?
-Po tym wypadku pomyślałem, że wiesz…
-Nie, skądże. Miałam tyle szczęścia, że żyję- powiedziałam,
myśląc ciągle o naszym dziecku, które nie miało już tyle szczęścia. Potem
jeszcze długo rozmawialiśmy. Jakże wspaniale było porozmawiać sobie bez żadnych
spin i niezręcznych sytuacji i tematów. Przez chwilę czułam, że dziura w moim
sercu się zapełniła.
Dwa dni później:
-Mela, pośpiesz się, bo trener nieźle nas przechrzci jak się
spóźnimy!- rzucił Gregor pakując moje rzeczy do swego samochodu, po czym ruszył
z piskiem opon i gnaliśmy, jak na wyścigach, na miejsce, gdzie czekał na nas
„dom na kółkach”, którym podróżowaliśmy na większość zawodów.
-Eeeeej, jedź wolniej. Przy moim szczęściu, kto wie co się
może zdarzyć- skarciłam chłopaka, lekko się przy tym uśmiechając.
-Oj nie kracz już- rzucił- Jestem doskonałym kierowcom-
powiedział, podkreślając słowo „doskonałym”, co nie uszło mojej uwadze.
Przewróciłam oczami.
-I na dodatek skromnym- powiedziałam pod nosem.
-Słyszałem!- powiedział po chwili, po czym dodał jeszcze
więcej gazu i to już nie z powodu, że byliśmy spóźnieni, ale chciał mi zrobić
na złość.
A więc jedna z najstarszych prawd jest prawdą. Kto się czubi
ten się lubi. Tak też było w naszym przypadku. Wyjazd do Willingen należał do
tych, na które czekałam z upragnieniem. Wreszcie miałam zobaczyć Maćka. Na samą
myśl o tym, serce biło mi szybciej. Nie widziałam Go tydzień, a miałam
wrażenie, jakby to była wieczność. Tyle zdążyło się wydarzyć przez ten tydzień.
Na miejscu- nawet nie rozpakowałam się, gdyż Polacy już byli na miejscu przed
nami, co było równoznaczne z obecnością Maćka. Kiedy zobaczyłam Go w miejscu
którym się umówiliśmy, rzuciłam się chłopakowi na szyję. Był blisko mnie. Tak
bardzo się cieszyłam. Uśmiechałam się
sama do sama do siebie. Chciałam zaciągać się jego zapachem. Pragnęłam czuć jego
ciepło już zawsze. Jednak miałam wrażenie, że chłopak nie cieszy się tak bardzo
z mojej obecności, jak ja z jego. Był jakoś zmieszany, sztywny, chłodny…
-Amela... Bo…- zaczął ciężko.
-Ja też tęskniłam!- powiedziałam i znowu wtuliłam się czule
w chłopaka oraz ponownie zachowałam się jak idiotka. Ale ja naprawdę nie
potrafiłam się powstrzymać. To było silniejsze ode mnie. Potrzebowałam
bliskości drugiej osoby, jak powietrza.
-Dobrze się już czujesz?- zapytał, a w jego tonie wyczułam
przygnębienie i lekką irytację, której nie znałam powodu.
-Tak- powiedziałam zdecydowanie, schodząc na ziemię- Maciek,
co się stało? Jakiś inny jesteś…- zareagowałam natychmiastowo.
-Aż tak da się zauważyć?- przytaknęłam- Bo to jest tak, że
ja nie do końca wiem jak to z nami jest…
-Co masz na myśli?- zapytałam odsuwając się od chłopaka,
mając nadzieję, że nie powie to czego się bałam. Tak bardzo bałam ponownego
odrzucenia. Patrzyłam na Maćka pytającym wzrokiem. On patrzył na mnie.
Odniosłam wrażenie, że toczy się w nim walka z samym sobą.
-Nie wiem czy tak naprawdę Cię kocham…- wyrzucił, po czym
patrzył na mnie nadal smutnym i rozpaczliwym wzrokiem, obserwując moją reakcję.
_________________________
Ech… Trudno to coś na górze chyba nazwać
rozdziałem. O.o
Wybaczcie. ;*
Pozdrawiam. ;***
Do następnego kochane. ;*
Przepraszam że tak późno tutaj zaglądnełam ;) nie miałam czasu wiesz szkoła i te inne sprawy na mojej głowie, no ale teraz gdy jestem chora i w końcu mam czas, wchodzę i co i doznaję szoku to jest świetne, tylko mam mętlik w głowie związany z tym z kim ona mogłaby być, bo jestem Gregor który ją niby nie kocha ale kocha i jest też Maciek słodki nieśmiały po prostu Maciek który też ją kocha i nie udaje że nie, o i nie ma dziewczyny na boku...
OdpowiedzUsuńA co do straty dziecka Meli no to współczuję, na prawdę, chociaż nigdy takiego czegoś nie miałam w życiu.. To i tak bardzo jej współczuje. Nie będę tu przeliczała ale przecież to dziecko było Gregora, oj Gregor, Gregor nu nu...
Cofam to co napisałam na początku o Maćku, że co że on nie wie czy ją kocha no kurwa, no to jej niech nie mówi i już!!
A może to lepiej że on jej to powiedział i ona wróci do Gregora..
Pozdrawiam i całuję
Werooo....
wishyouwerehereaw.blogspot.com
Ona musi powiedzieć o dziecku Gregorowi. Mimo wszystko on był jego ojcem i powinien o tym wiedzieć. Maciek hmm... w sumie nie dziwię się mu, mieszkają oddaleni od siebie tyle kilometrów, choć z drugiej strony mógł powiedzieć jej to wszystko wcześniej. Mam nadzieję, ogromną nadzieję, że jednak Mela będzie z Gregorkiem, bo według mnie obydwoje do siebie strasznie pasują. Dopełniają się wzajemnie. I co ważniejsze nadal się kochają.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny
Buziaki ;*
Coś czuję, że ona i Gregor jeszcze będą razem ^^ Mam taką nadzieję.
OdpowiedzUsuńPowie mu o tym dziecku czy nie? Pewnie kiedyś to zrobi. Może nawet nie długo? Ale przecież powinien wiedzieć. On by ją zrozumiał, wsparł. To przecież też było jego dziecko...
Biedna jest ta Mela. Teraz jeszcze Maciek chce ją porzucić? W sumie to raczej nie dawałam szans ich związkowi, ale i tak mi jej szkoda.
Rozdział jest cudowny, jak zawsze :*
Jak to on nie wie czy ją kocha ? Ci faceci .... Ona była w ciąży !? Jak to ? I to z Gregorem . Coś mi tu nie pasuje , z tym Kotem . Oby nie wróciła do Gregora . Nie wiem czemu ale mam źle przeczucia co do niego . Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w takich okolicznościach dowiedziała się, że była w ciąży, a zachowanie Maćka jest okropne. Jak tak można powiedzieć osobie,która cię kocha i ty o tym wiesz? Mam nadzieję, że po tym Mela i Gregor wrócą do siebie po tym całym zdarzeniu i że Mela powie mu, że była z nim w ciąży. ;)
OdpowiedzUsuńJak ja lubię pokładać swoje myśli w Twojej Twórczości.
OdpowiedzUsuńMiłe uczucie :D!
Dobrze jest :)
czekam na kolejne !
http://difficult-love-austria.blogspot.com/
Pozdrawiam , Ann.
Jednak nie zgadłam, bardzo współczuję Meli. Teraz jestem coraz bardziej ciekawa z kim ona będzie :) Z niecierpliwością czekam na nexta Pozdrawiam :) Trzymaj się ciepło :)
OdpowiedzUsuńKurczę, wydaję mi się, że Amelka będzie jeszcze z Gregorkiem, co nie ukrywam, bardzo mnie cieszy :-) I powinna mu powiedzieć o dziecku!
OdpowiedzUsuńZnów krótko, ale szkoła mnie wykańcza, eh. ;c
Czyli moje przypuszczenia się sprawdziły, z jednej strony fajnie, z drugiej nie, bo jest mi naprawdę szkoda Amelki po tym co się stało. Maciek, ech.. Nie oszukujmy się, ale ona go też tak naprawdę nie kochała, no chyba, że się mylę. Sądzę, że czuje nadal ,,to coś" do Gregora. Czekam do następnego i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńHmmm... Zbliżyła się znów do Gregora - to dobrze... Ale, jaką rolę w tym odegra Maciek, po tych jego słowach? Obawiam się, że on kogoś ma i po raz kolejny Mela się zawiedzie... Czemu tak nią nękają przeciwności losu?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, pozdrawiam :*
Boże dziecko... Szkoda, że Mela nie wiedziała, że nosi pod sercem małego człowieka ;-; Mimo to powinna powiedzieć Gregorowi. Powinien zrozumieć, to co czuje dziewczyna... Dobrze chociaż, że zbliżają się do siebie ^^
OdpowiedzUsuńTak mi zależało, żeby Mela była z Maćkiem, a tu niespodzianka... Oby on nie miał nikogo na boku, bo przyjdę i zasadzę takiego kopa, że.... Żartuję oczywiście, ale mam szczerą nadzieję, że Kot ma inny powód, aby nie kochać Amelii - co już jest jego najgorszym błędem.
Współczuję dziewczynie, że wszystko staje przeciwko niej... Myślę, że wkrótce wszystko się ułoży :)
Świetny rozdział i czekam niecierpliwie na następny :* Pozdrawiam :D
Nie rozumiem Twojej samooceny, rozdział jest niesamowity! I czekam z niecierpliwością na więcej ♥
OdpowiedzUsuńTeraz jednak zapraszam na drugi rozdział do siebie :)
http://my-world-is-your-name.blogspot.com/
Mela nie wiedziała, że jest w ciąży i straciła dziecko... kolejna potworność, która ją spotyka w tym nieszczęsnym życiu. No ale cóż. To życie właśnie takie jest i chyba nie ma co się łudzić, że będzie jakieś lepsze. A już na pewno nie jak będziesz się dalej tak nad nią pastwić^^
OdpowiedzUsuńKocham Maćka, ale szaleję z Gregorem. Aha - powinna mu powiedzieć o ciąży. Nieważne z jakich tam powodów, ale powinna. To było jego dziecko również, miał w tworzeniu go na pewno czynny udział ^^
Nie przesadzaj. To jest rozdział (bardzo dobry) od pierwszej literki do ostatniej kropeczki.
Pozdrawiam^^
takie to smutne ...
OdpowiedzUsuńona będzie z Gregorem na 1oooo %
ja to wiem <3
nie dziwię się Maćkowi ... prawie w ogóle się nie widują ...
zapraszam do mnie http://asiek2104.blogspot.com/ ;)
ALe ta Mela ma pecha :<
OdpowiedzUsuńRozdział troszke smutny,ale fajny. NIe rozumiem tylko dlaczego masz taką niską samoocene. Fajnie jest i głowa do góry!
Życzę weny! :*
a tym czasem zapraszam na 6 rozdział z życia Sary. :D
~pozdrawiam Wigi <3
http://themoordeath.blogspot.com