wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 10.



             Co robić? Nie chciałam go widzieć! Chociaż nie… Pragnęłam tego. Matko! Nie! Wcale nie! Uciekać? Nie, za późno. Moja głowa parowała. Nogi zmiękły, jakby były zrobione z waty. Toczyła się właśnie wojna z moimi dwoma naturami. Siedziałam dalej na kanapie w salonie, nie mając odwagi wstać i zobaczyć, czy moje obawy okazały się słuszne.
-Jest, jest. Proszę wejść do środka- usłyszałam z przedpokoju słowa, które wypowiadała Kasia. Czułam, że gość jest już coraz bliżej. Słyszałam jego kroki.  Zrobiło mi się niedobrze. Czemu nadal tak na niego reagowałam, było dla mnie wielką niewiadomą, zważając na fakt, że nie wiedziałam czy to był faktycznie właśnie On.
-Hej- przywitał się- Możemy porozmawiać?- usłyszałam zza pleców, ale nie był to głos, którego byłabym w stanie rozpoznać zawsze i wszędzie, i który wprowadzał mnie w lekki stan melancholii. Odwróciłam się. Moje oczy zobaczyły Lukasa, który z jakże nieśmiałym wyrazem twarzy i niepewnym krokiem, stał tuż obok mnie.
-Tak, oczywiście- oznajmiłam z ulgą. Czułam, jak całe ciśnienie ze mnie schodzi a zarazem jak bardzo cieszę się z wizyty Lukasa. Strasznie lubiłam tego chłopca. Czasem naprawdę rozmawiało się z nim w taki sposób, że nie można było uwierzyć, że ma dopiero naście lat.
-To ja Was zostawię samych- wtrąciła się Kasia.
-Idź po swoje rzeczy- rzuciłam do dziewczyny, która już ubierała kurtkę- usiądź- zwróciłam się tym razem do chłopaka- coś się stało?- zapytałam nieco zmartwiona, tym, że mogło się stać coś poważnego.
-Ja wiem, że jestem jak dla Was szczylem…- zaczął poważnie.
-Nie jesteś- przerwałam. Nigdy nie traktowałam Lukasa tak, żeby odczuł, iż jest przy mnie dzieckiem. Nie sądziłam tak. Owszem, był młodszy. Sporo młodszy, ale był inny, wyjątkowy, a traktowałam go jak przyjaciela.
-Co się stało między Tobą a Gregorem?- zapytał z grubej rury- Wiem, że byliście razem, nie musisz zatem nawet zaprzeczać. Tylko powiedz, błagam- dodał- Ostatnio zauważyłem, że dzieje się z nim coś niedobrego…- powiedział, zwieszając głowę na dół.
-Sam jest sobie winien- powiedziałam oschle- Trzeba było nie mieć innej na boku- odpowiedziałam jeszcze chłodniej, ale w środku czułam, że coś się we mnie gotuje. Ciśnienie wyraźnie mi podskoczyło. Co się działo z Gregorem?! Strasznie się przejęłam słowami chłopaka, chociaż tak naprawdę nie powinnam, po tym wszystkim… Nie umiałam. Byłam słaba. Za słaba. Powoli zaczęłam gardzić sobą, lecz świadomość, że z Gregorem coś nie tak niszczyła mnie. Sprawiała, że byłabym gotowa rzucić wszystko i pobiec do chłopaka, aby dowiedzieć się co się dzieje, po czym pocieszyć, dodać otuchy.
-To on tej swojej dziuni, od siedmiu boleści, jeszcze nie rzucił?!- zdziwił się chłopak.
-No nie- odpowiedziałam siląc się na obojętność- ale to ja byłam „tą drugą opcją”- z trudem było mi wypowiedzieć te słowa.
-Przepraszam- powiedział niespodziewanie- Jesteś naprawdę świetną dziewczyną, a on… Brak słów- powiedział zrezygnowany i nadal był wyraźnie zdziwiony, że jego brat prowadził podwójne życie- Muszę iść. – rzucił po chwili- Dzięki, że mi powiedziałaś; wybacz za najście i nie myśl, że mieszam się w nieswoje sprawy, ale to mój brat.
-Rozumiem. Sama mam brata i wiem jak to z nimi jest- uśmiechnęłam się na siłę- Masz prawo się martwić- dodałam a w tym czasie Lukas wyszedł tak szybko, że nie zdążyłam do niego nic więcej powiedzieć. Coś podobnego… On przeprasza mnie za Niego. Gdyby był trochę starszy… Nie. To i tak by nic nie zmieniło. Kocham Gregora prawdziwą miłością, jakiej mało na tym świecie, a wiedziałam to po tym, że mimo, iż została ona zraniona, nadal kochałam Go z taką –jak nie większą- siłą.
                Minęła może godzina, a Kaśka przyszła z powrotem, tylko z tym wyjątkiem, że przyniosła że sobą dwa, stosunkowo małe walizki. Po wizycie Lukasa czułam się jakoś dziwnie, nieswojo, co sprawiał fakt, że nie wiedziałam co jest grane… Co może być nie tak z Gregorem?
-Już jestem!- rzuciła zatrzaskując nogą drzwi.
-Widzę- wycedziłam leniwie - Daj jedną- powiedziałam wyciągając rękę w celu wzięcia jednej z walizek. Następnie zaprowadziłam dziewczynę na górę do pokoju gościnnego, gdzie miała pomieszkiwać kątem przez jakiś czas.
-Może być?- zapytałam, otwierając drzwi do owego pokoju.
-Ależ oczywiście! Dziękuję!- rzuciła mi się ponownie na szyję, po czym zaczęła rozglądać się po jasnobeżowych ścianach pokoju. Następnie usiadła na sporym, miękkim łóżku, które stało tuż obok okna.
 -To był On?- zapytała w końcu, rozglądając się po pokoju.
-Nie- odpowiedziałam krótko-  Jego brat- przysiadłam się do niej- przepraszał mnie za Niego. Jak to się stało, że jeden z braci potrafi to zrobić? Chciałabym usłyszeć od Gregora jedno, jedyne słowo: „przepraszam”. Wystarczyłoby.
-Na pewno?- zapytała z niewielką wątpliwością. Przemilczałam to.-Co chcesz dalej robić?- zapytała- co z pracą?
-Zamierzam złożyć jutro wypowiedzenie- odpowiedziałam, nie wierząc, że chcę zrezygnować z tak cudownej pracy i przede wszystkim po tak krótkim czasie. Uznać to mogłam jako rodzaj mojej małej porażki.
-Nie!- omal nie wykrzyczała- Dlaczego chcesz z tego rezygnować?- powiedziała, już nieco łagodniej.
-Bo nie umiem z Nim pracować- odpowiedziałam zdecydowanie.
-Może dotrwaj jeszcze przynajmniej do Zakopanego- zaproponowała- Sama mówiłaś mi kiedyś, że to dla Ciebie wyjątkowe miejsce. Zrób to chociaż dla siebie. A co najważniejsze, pokaż mu, że jesteś silna.
-To nie był w sumie taki głupi pomysł. Zawsze marzyłam poczuć tą atmosferę z drugiej strony. Bardziej z perspektywy samych skoczków- pomyślałam głośno.
***
                Robiłem akurat kolację, kiedy w moim mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwiłem się. Nikogo się bowiem nie spodziewałem a nie miałem nawet najmniejszej  ochoty przyjmować żadnych gości. Ciągle myślałem o Meli. Jak ja teraz mam jej spojrzeć w oczy? Chciałem dobrze; chciałem ją chronić przed tym wszystkim, a wyszło jak zawsze… Klapa.
-Otwórz, wiem że tam jesteś- usłyszałem głos brata. Lekko wystraszony, tym co mogło się stać, że Lukas do mnie przyszedł, otworzyłem drzwi.
-Co się stało?- zapytałem szybko.
-A musiało się coś stać, żebym odwiedził brata?- stary, dobry Lukas- a nie czekaj! Jednak się coś stało…
-Co takiego?- moje serce zakołatało.
-Co z Melą?- zapytał bez wstępów, a widząc moją zdziwioną minę dodał:- tak, ja wiem. Mama też wie. Nie jesteśmy głupi i ślepi. Chociaż przyznam, że Mela do końca chciała zaprzeczać, że cokolwiek i kiedykolwiek was łączyło.
-Rozmawiałeś z nią?
-No tak- odpowiedział pewnie- i próbowałem przeprosić ją za Ciebie… - mówił bezwzględnie- Ej, serio Mela, to była ta „druga opcja”?
-No jak dla mnie nie, bo naprawdę była i jest dla mnie niesamowicie dużo warta, ale…- wyznałem żałośnie.
-Tamta druga dziunia też?- zapytał ze złośliwością wypisaną na twarzy.
-No tak…- przyznałem patrząc w podłogę.
-Gregor, jestem Twoim bratem, więc doradzę Ci tylko jedną rzecz- zaczął poważnie- porozmawiaj i przeproś Mel… Może nie będzie miała do Ciebie urazy do końca życia. Może- powtórzył.
-Naprawdę tak uważasz?- zapytałem z nadzieją.
-No, a jakby inaczej? To teraz nie czekaj na nic, tylko dzwoń do niej i umówcie się na to spotkanie- rozkazał.
-O tej godzinie?- próbowałem jakoś to odwlec.
-Jest krótko po 19. Noc jeszcze młoda. Mela na pewno nie śpi. Dzwoń już. Jutro, znając życie, zabraknie Ci na taką rozmowę odwagi- naglił.
-A właściwie kim Ty jesteś, że mi tak rozkazujesz a ja głupi Cię tak słucham?- zirytowałem się.
-Mądrzejszym z braci- odpowiedział.
***
               
                -Dobrze, pociągnę jeszcze do Zakopanego, ale nie wiem czy dam rady…- postanowiłam.
-Dlaczego miałabyś nie dać rady?- Kasia zapytała nieco zirytowana.
-To 3 tygodnie… Czekają nas jeszcze 2 wyjazdy na zawody- powiedziałam wątpiąc.
Wtedy rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz- jakiś nieznany numer. Odebrałam, gdyż mogła być to ważna sprawa i niewiadomo kto mógł być po drugiej stronie linii.
-Halo- zaczęłam rozmowę.
-Hej- usłyszałam znajomy mi głos, który śnił mi się w najpiękniejszych snach- mógłbym do Ciebie wpaść?- zapytał nieśmiało.
-Po co?- zapytałam zirytowana, ale w głębi duszy czułam jakby ten głos lał miód na moje ucho i cieszyłam się, że Gregor coś takiego mi proponuje.
-Musimy porozmawiać w cztery oczy. To pilne. Proszę- mówił błagalnie.
-Dobrze- uległam. Nie umiałam mu odmówić- Możemy się spotkać, ale to ja wpadnę do Ciebie, bo ja akurat mam gościa- wyjaśniłam. Nie chciałam gościć u siebie chłopaka, podczas pobytu Kaśki.
-Ok, będę czekał- usłyszałam głos ulgi, po drugiej stronie słuchawki.
Spotkam go. Spotkam go po raz drugi dziś. Na samą myśl serce dudniło mi jak dzwon. Co jak Ona też tam będzie? Nie. Nie zrobiłby mi czegoś takiego. Tego byłam pewna.
-Kto dzwonił?- przerwała moje rozmyślania Kasia- Zrobiłaś się jeszcze bardziej blada, niż byłaś przed chwilą- powiedziała zaciekawiona dziewczyna.
-Gregor- wyjąkałam, nadal niedowierzając w to co się działo. Tak szybko to wszystko się działo.
-Czego chciał? – podsyciłam jej ciekawość.
Ja jednak już nie odpowiedziałam. Pędem ruszyłam do garderoby. Wyciągnęłam na szybko zgniłozielone  spodnie i luźną, białą koszulę. Potem nałożyłam na siebie lekki makijaż, po czym spięłam włosy w roztrzepany kok; ubrałam tylko kurtkę, kozaki i wyszłam, trzaskając drzwiami. Tym razem postanowiłam złapać taksówkę i po 15 minutach byłam już pod drzwiami chłopaka. Stałam tam dobre parę minut. Bałam się przycisnąć dzwonek. O co mogło chodzić? W mojej głowie pojawiły się same wątpliwości. Może za bardzo mu wszystko wybaczałam? No, ale ja inaczej naprawdę nie potrafiłam… Moje drugie imię, powinno brzmieć „Słabość”.  Po chwili odważyłam się. Raz kozie śmierć. Powiedziałam sobie „Teraz albo nigdy!”, odliczyłam do trzech i włożyłam trochę siły, by przycisnąć mały, biały kwadracik. Po drugiej stronie drzwi usłyszałam rozlegający się dźwięk, podobny do dzwonka szkolnego. W mgnieniu oka, drzwi do środka otworzyły się. Tak jakby ktoś za nimi czekał na dany przeze mnie znak.
-Wejdź do środka- usłyszałam. Spięci, staliśmy przez chwilę w przedpokoju, wpatrując sobie głęboko w oczy. Nie czułam się niezręcznie w milczeniu. On też nie. Widziałam to a i dało się to poczuć między nami. Ruszyłam się w końcu, zdjęłam kurtkę i buty, a Gregor wskazał ręką, że mam udać się do salonu.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?- zapytałam nieco jąkając się. Jego obecność… To było coś w rodzaju heroiny a wiadomo, że jak ktoś odstawił ją na jakiś czas potem przeżywa coś nie do opisania.
-O nas- powiedział krótko i zwięźle.
-Nas już nie ma, Gregor- odpowiedziałam wolno i wyraźnie, chociaż sama do końca nie wierzyłam, że sama to mówię. Nie mówiłam tego ja. Przynajmniej tak mi się wydawało.
-Tak wiem, ale Mela…- usiadł obok mnie. Bardzo blisko mnie- ja muszę Ci wszystko wyjaśnić.
-Wiem, że miałeś dziewczynę kiedy byłeś ze mną. Wiem również, że traktowałeś mnie jako pocieszycielkę. Byłam dla Ciebie tylko „tą drugą”- powiedziałam gorzko, po czym chciałam wstać i wyjść, lecz Gregor nie pozwolił mi na to, gdyż chwycił mnie za rękę i przyciągnął delikatnie do siebie. Nasze twarze dzieliły milimetry.
-Nie- powiedział, a ja czułam Jego oddech- Chcesz wiedzieć jak było naprawdę?
-Nie wiem…- odsunęłam się od chłopaka i ukryłam twarz w dłoniach, siadając na miękkiej, białej kanapie.
 -Powiem Ci- rozpoczął swój monolog, a wypowiadając każde słowo, głęboko spoglądał mi w oczy- Tobie jakoś zawsze lżej można było wszystko powiedzieć. Byłaś, jesteś i będziesz dla mnie bardzo ważna. Pff… Najważniejsza.  Jak pierwszy raz Cię zobaczyłem, kiedy wlecieliśmy na siebie… Pamiętam miałaś na sobie te same spodnie, w których jesteś dziś tutaj u mnie, Od razu rzuciło mi się to w oczy- pogładził mnie po nodze- A Twoje oczy…  Pamiętam co wtedy w nich było… Przerażenie, ale też zafascynowanie. Nie mogłem o Tobie zapomnieć, a kiedy mama zaprosiła mnie na ten, nie miałem najmniejszej ochoty tam iść. Poszedłem jedynie ze względu, żeby nie zrobić Jej przykrości. A tam… A tam spotykam Ciebie- widziałam, że kąciki ust chłopaka, wykrzywiły się w uśmiech- nie mogłem uwierzyć, kiedy Cię tam zobaczyłem. To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe-westchnął- Jak było dalej z nami wiesz… Najpiękniejszy czas w moim życiu, tak go określam. Kiedy powiedziałaś, że mnie zdradziłaś… Nie mogłem w to uwierzyć. To było coś dla mnie niepojętego. Ale skoro mówiłaś, to przecież musiała być prawda. Aczkolwiek, nadal  niedowierzałem. Gdy przyszłaś wtedy na trening nie masz pojęcia co poczułem. Wiedziałem wtedy, że to co mówiłaś wcześniej, było nie prawdą. Nie myliłem się względem Ciebie. Kamień spadł mi z serca.  To uczucie było nieprawdopodobne. Nie potrafię tego opisać. Chciałem jak najmocniej zamknąć Cię w swoich ramionach i już nigdy Cię z nich nie wypuścić.
-A co z tą drugą?- przerwałam Gregorowi, z obrzydzeniem w głosie.
-Jestem z nią od dawna, nie będę tego ukrywać… Nie chcę, żebyś pomyślała, że się tłumaczę czy coś, ale… Też jest dla mnie bardzo ważna, ale to chyba dlatego, że jesteśmy razem dwa lata i już się do siebie przyzwyczailiśmy. Mimo, że to sponsorzy nas ze sobą spiknęli. Zawsze to lepiej kiedy skoczek, spotyka się z córką sławnego narciarza- powiedział z ironią- Uwierzysz mi, bądź nie, ale chciałem też chronić Ciebie… Niektórzy dziennikarze nie mają najmniejszych skrupułów…
-Ciekawe!- krzyknęłam. Nie wierzyłam w to co usłyszałam. Wstałam i chciałam jak najszybciej wyjść, lecz zatrzymał mnie Gregor, ponownie chwytając mnie za rękę.
-Poczekaj- zbliżył się do mnie tak blisko, że nasze twarze stykały się- kiedy skaczę… Kiedy skaczę, myślę o Tobie. Jesteś moim aniołem, który daje mi wiatr w żagle. Wiem, jakim jestem niewyobrażalnym dupkiem. Chciałem z Tobą porozmawiać byś wiedziała, co naprawdę czuję; jak to naprawdę było, i że chciałem Cię uchronić od tych hien, które odżywiają się tylko życiem prywatnym ludzi- powiedział- Bardzo mnie nienawidzisz?- dodał po chwili.
-Bardzo- odpowiedziałam szeptem, nadal znajdując się  blisko chłopaka, po czym nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Jak to się stało? Ja nie wiem, jak i zapewne nie wiedział też Gregor. To wszystko stało się samo. Ani ja, ani Gregor nie chcieliśmy tego przerywać. A choćbyśmy chcieli, nie potrafilibyśmy. To było tak silne… Tak niewyobrażalnie silne. Ze świadomością, że jutro będziemy tego gorzko żałować, daliśmy się porwać fali namiętności. 
_________________________________________________________
Hey. ;* Jestem, a razem ze mną dziesiątka, która mam nadzieję się Wam spodoba (bądź też i nie). :) 
Jeśli czytacie, to oczywiście zostawiajcie ze sobą komentarze. :] 
Pozdrawiam. ;* 
Jedenastka w piątek. ^^

12 komentarzy:

  1. Poprzedniego rozdziału nie komentowałam, bo dopiero dzisiaj tu zajrzałam. Niestety to nie jest łatwy przypadek i wydaje mi się, że nie będzie pięknie. Ech.. no zobaczymy, sama nie wiem co mam powiedzieć, naprawdę. Także czekam na następny i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech... I co teraz będzie?
    Rozdział jest piękny, jak zawsze. Cudowny, miły i słodki.
    Lukas to świetny brat. I przyjaciel. Naprawdę zasłużył na dobre traktowanie.
    A Gregor? Dziwna sprawa. Bo naprawdę widać, że kocha Melę. I nie wiem czy kocha też ta drugą, ale nie powinien się spotykać z obiema. Nawet jeśli chciał chronić Melkę.
    No i Mela... Dziewczyna, która się zakochała. Ale tak na MAXA. Bo to, co ona czuje jest cudowne. I już sam tytuł bloga tak na mnie działa. Wiesz, że jest uroczy, nie?
    I to co oni do siebie czują opisujesz w taki magiczny sposób, że idę się schować, bo ja tak nie umiem.
    Kończę już z tym marudzeniem i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny <3 ( jak każdy ;* )
    Dziwi mnie zachowanie Gregora ... no ale oby wszystko się ułożyło <3
    Bo Mela zasługuje na prawdziwą miłość <3

    + zdesperowanych czytelników niemających nic do czytania zapraszam do mnie ;)
    http://asiek2104.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Lukasa <3 Tak, jest mądrzejszy. Wybacz, Gregor.
    Schlieri zachował się strasznie, podle, okropnie i jakby nie patrzeć, zauważam też w tym nutkę egoizmu. Niby kocha Melę, ale nie może zostawić tamtej, bo się do siebie przyzwyczaili. Nie podoba mi się jego zachowanie, niech się zdecyduje, burak jeden.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, coś czuję, że ten pocałunek pod koniec rozdziału może wiele zmienić w życiu naszych bohaterów. Ciekawe tylko czy na lepsze czy na gorsze? :-)

    :**

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wiem kompletnie, co napisać... z jednej strony się cieszę, że jej wszystko wyjaśnił, ale...ta dziewczyna mnie niepokoi. kto wie co jej jeszcze odbije? i skoro tak chcą sponsorzy to Gregor pewnie będzie musiał dalej z nią "być". No cóż zobaczymy, jak to się wszystko potoczy, czekam z niecierpliwością na kolejny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie spodziewałam się, że to będzie Lukas.. No ale w sumie, może to i lepiej, bo chłopak otworzył oczy Gregorowi.. Kurde, niby taki młody, a taki mądry.. I nawet przeprosił Melę za brata..
    Dobrze, że Kasia się wprowadziła do Meli, będzie jej łatwiej.. I ta chciała już rzucać pracę przez faceta..
    No i kurde, to jego wyznanie. To o tych spodniach mnie rozwaliło.. Sądziłam, że faceci nie pamiętają takich szczegółów..
    I ten pocałunek na koniec. Awwwwww :D
    Życzę dużo weny i pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Z zaciekawieniem czekam na następne.
    Rozwój sytuacji może być ciekawy , na pewno będzie .
    Powiadom mnie o następnych odcinkach .
    Zaciekawiłam się .
    Zapraszam do mnie , gdzie pojawi się dziś drugi odcinek .
    http://difficult-love-austria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział Fantastyczny, jak zawsze :) + Zapraszam do nas http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/ : ) Jeśli masz czas to skomentuj ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jak zwykle fantastyczny :) Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalej losy Meli i Gregora. Oby jak najlepiej i byli szczęśliwi. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nadrobiłam Twoje opowiadanie i bardzo mi się podoba, chociaż w świecie opowiadań o skoczkach poruszam się jeszcze jak słoń w składzie porcelany :)
    Gregorowi współczuję serdecznie, bo sponsor sponsorem, ale ta znajomość jest dość dziwna.
    Mogłabyś mnie informować w Spamie na którymś z moich blogów?(Mam przekierowanie w jedno miejsce)

    I wybacz kryptoreklamę, ale nie zauważyłam zakładki spam i ciebie :)
    Jestem znana raczej z opowiadań piłkarskich, bo też na piłce znam się najlepiej i jest to jeden z moich koników. Coś mnie jednak naszło we śnie i obudziłam się z przekonaniem, że muszę to opowiadanie napisać. Wlazło mi do głowy i nie chciało wyjść. Może ktoś będzie to chciał przeczytać, jeśli nie to trudno. Ale odważyłam się i oto przedstawiam prolog historii Kamila Stocha, któremu okrutny los podciął skrzydła i Zoji Antonow, dziewczyny która znalazła się w odpowiednim miejscu i czasie.
    http://icanfly-stochh.blogspot.com/
    I believe I can fly
    Zapraszam serdecznie i liczę na opinię! :)
    Pozdrawiam serdecznie Fiolka :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Całus na końcu coś pozmienia, jestem tego pewna ;* Tyle mogę dzisiaj napisać x3
    Czekam, czekam ;>

    OdpowiedzUsuń