Co robić? Nie chciałam go widzieć! Chociaż nie… Pragnęłam
tego. Matko! Nie! Wcale nie! Uciekać? Nie, za późno. Moja głowa parowała. Nogi
zmiękły, jakby były zrobione z waty. Toczyła się właśnie wojna z moimi dwoma
naturami. Siedziałam dalej na kanapie w salonie, nie mając odwagi wstać i
zobaczyć, czy moje obawy okazały się słuszne.
-Jest, jest. Proszę wejść do środka- usłyszałam z
przedpokoju słowa, które wypowiadała Kasia. Czułam, że gość jest już coraz bliżej.
Słyszałam jego kroki. Zrobiło mi się
niedobrze. Czemu nadal tak na niego reagowałam, było dla mnie wielką
niewiadomą, zważając na fakt, że nie wiedziałam czy to był faktycznie właśnie On.
-Hej- przywitał się- Możemy porozmawiać?- usłyszałam zza
pleców, ale nie był to głos, którego byłabym w stanie rozpoznać zawsze i
wszędzie, i który wprowadzał mnie w lekki stan melancholii. Odwróciłam się.
Moje oczy zobaczyły Lukasa, który z jakże nieśmiałym wyrazem twarzy i niepewnym
krokiem, stał tuż obok mnie.
-Tak, oczywiście- oznajmiłam z ulgą. Czułam, jak całe ciśnienie
ze mnie schodzi a zarazem jak bardzo cieszę się z wizyty Lukasa. Strasznie
lubiłam tego chłopca. Czasem naprawdę rozmawiało się z nim w taki sposób, że nie
można było uwierzyć, że ma dopiero naście lat.
-To ja Was zostawię samych- wtrąciła się Kasia.
-Idź po swoje rzeczy- rzuciłam do dziewczyny, która już
ubierała kurtkę- usiądź- zwróciłam się tym razem do chłopaka- coś się stało?-
zapytałam nieco zmartwiona, tym, że mogło się stać coś poważnego.
-Ja wiem, że jestem jak dla Was szczylem…- zaczął poważnie.
-Nie jesteś- przerwałam. Nigdy nie traktowałam Lukasa tak,
żeby odczuł, iż jest przy mnie dzieckiem. Nie sądziłam tak. Owszem, był
młodszy. Sporo młodszy, ale był inny, wyjątkowy, a traktowałam go jak
przyjaciela.
-Co się stało między Tobą a Gregorem?- zapytał z grubej
rury- Wiem, że byliście razem, nie musisz zatem nawet zaprzeczać. Tylko
powiedz, błagam- dodał- Ostatnio zauważyłem, że dzieje się z nim coś niedobrego…-
powiedział, zwieszając głowę na dół.
-Sam jest sobie winien- powiedziałam oschle- Trzeba było nie
mieć innej na boku- odpowiedziałam jeszcze chłodniej, ale w środku czułam, że
coś się we mnie gotuje. Ciśnienie wyraźnie mi podskoczyło. Co się działo z
Gregorem?! Strasznie się przejęłam słowami chłopaka, chociaż tak naprawdę nie
powinnam, po tym wszystkim… Nie umiałam. Byłam słaba. Za słaba. Powoli zaczęłam
gardzić sobą, lecz świadomość, że z Gregorem coś nie tak niszczyła mnie.
Sprawiała, że byłabym gotowa rzucić wszystko i pobiec do chłopaka, aby
dowiedzieć się co się dzieje, po czym pocieszyć, dodać otuchy.
-To on tej swojej dziuni, od siedmiu boleści, jeszcze nie
rzucił?!- zdziwił się chłopak.
-No nie- odpowiedziałam siląc się na obojętność- ale to ja
byłam „tą drugą opcją”- z trudem było mi wypowiedzieć te słowa.
-Przepraszam- powiedział niespodziewanie- Jesteś naprawdę
świetną dziewczyną, a on… Brak słów- powiedział zrezygnowany i nadal był
wyraźnie zdziwiony, że jego brat prowadził podwójne życie- Muszę iść. – rzucił
po chwili- Dzięki, że mi powiedziałaś; wybacz za najście i nie myśl, że mieszam
się w nieswoje sprawy, ale to mój brat.
-Rozumiem. Sama mam brata i wiem jak to z nimi jest-
uśmiechnęłam się na siłę- Masz prawo się martwić- dodałam a w tym czasie Lukas
wyszedł tak szybko, że nie zdążyłam do niego nic więcej powiedzieć. Coś
podobnego… On przeprasza mnie za Niego. Gdyby był trochę starszy… Nie. To i tak
by nic nie zmieniło. Kocham Gregora prawdziwą miłością, jakiej mało na tym
świecie, a wiedziałam to po tym, że mimo, iż została ona zraniona, nadal
kochałam Go z taką –jak nie większą- siłą.
Minęła
może godzina, a Kaśka przyszła z powrotem, tylko z tym wyjątkiem, że przyniosła
że sobą dwa, stosunkowo małe walizki. Po wizycie Lukasa czułam się jakoś
dziwnie, nieswojo, co sprawiał fakt, że nie wiedziałam co jest grane… Co może
być nie tak z Gregorem?
-Już jestem!- rzuciła zatrzaskując nogą drzwi.
-Widzę- wycedziłam leniwie - Daj jedną- powiedziałam
wyciągając rękę w celu wzięcia jednej z walizek. Następnie zaprowadziłam
dziewczynę na górę do pokoju gościnnego, gdzie miała pomieszkiwać kątem przez
jakiś czas.
-Może być?- zapytałam, otwierając drzwi do owego pokoju.
-Ależ oczywiście! Dziękuję!- rzuciła mi się ponownie na
szyję, po czym zaczęła rozglądać się po jasnobeżowych ścianach pokoju.
Następnie usiadła na sporym, miękkim łóżku, które stało tuż obok okna.
-To był On?- zapytała
w końcu, rozglądając się po pokoju.
-Nie- odpowiedziałam krótko- Jego brat- przysiadłam się do niej-
przepraszał mnie za Niego. Jak to się stało, że jeden z braci potrafi to
zrobić? Chciałabym usłyszeć od Gregora jedno, jedyne słowo: „przepraszam”.
Wystarczyłoby.
-Na pewno?- zapytała z niewielką wątpliwością. Przemilczałam
to.-Co chcesz dalej robić?- zapytała- co z pracą?
-Zamierzam złożyć jutro wypowiedzenie- odpowiedziałam, nie
wierząc, że chcę zrezygnować z tak cudownej pracy i przede wszystkim po tak
krótkim czasie. Uznać to mogłam jako rodzaj mojej małej porażki.
-Nie!- omal nie wykrzyczała- Dlaczego chcesz z tego
rezygnować?- powiedziała, już nieco łagodniej.
-Bo nie umiem z Nim pracować- odpowiedziałam zdecydowanie.
-Może dotrwaj jeszcze przynajmniej do Zakopanego-
zaproponowała- Sama mówiłaś mi kiedyś, że to dla Ciebie wyjątkowe miejsce. Zrób
to chociaż dla siebie. A co najważniejsze, pokaż mu, że jesteś silna.
-To nie był w sumie taki głupi pomysł. Zawsze marzyłam
poczuć tą atmosferę z drugiej strony. Bardziej z perspektywy samych skoczków-
pomyślałam głośno.
***
Robiłem
akurat kolację, kiedy w moim mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
Zdziwiłem się. Nikogo się bowiem nie spodziewałem a nie miałem nawet
najmniejszej ochoty przyjmować żadnych
gości. Ciągle myślałem o Meli. Jak ja teraz mam jej spojrzeć w oczy? Chciałem
dobrze; chciałem ją chronić przed tym wszystkim, a wyszło jak zawsze… Klapa.
-Otwórz, wiem że tam jesteś- usłyszałem głos brata. Lekko
wystraszony, tym co mogło się stać, że Lukas do mnie przyszedł, otworzyłem
drzwi.
-Co się stało?- zapytałem szybko.
-A musiało się coś stać, żebym odwiedził brata?- stary,
dobry Lukas- a nie czekaj! Jednak się coś stało…
-Co takiego?- moje serce zakołatało.
-Co z Melą?- zapytał bez wstępów, a widząc moją zdziwioną
minę dodał:- tak, ja wiem. Mama też wie. Nie jesteśmy głupi i ślepi. Chociaż
przyznam, że Mela do końca chciała zaprzeczać, że cokolwiek i kiedykolwiek was
łączyło.
-Rozmawiałeś z nią?
-No tak- odpowiedział pewnie- i próbowałem przeprosić ją za
Ciebie… - mówił bezwzględnie- Ej, serio Mela, to była ta „druga opcja”?
-No jak dla mnie nie, bo naprawdę była i jest dla mnie
niesamowicie dużo warta, ale…- wyznałem żałośnie.
-Tamta druga dziunia też?- zapytał ze złośliwością wypisaną
na twarzy.
-No tak…- przyznałem patrząc w podłogę.
-Gregor, jestem Twoim bratem, więc doradzę Ci tylko jedną
rzecz- zaczął poważnie- porozmawiaj i przeproś Mel… Może nie będzie miała do
Ciebie urazy do końca życia. Może- powtórzył.
-Naprawdę tak uważasz?- zapytałem z nadzieją.
-No, a jakby inaczej? To teraz nie czekaj na nic, tylko
dzwoń do niej i umówcie się na to spotkanie- rozkazał.
-O tej godzinie?- próbowałem jakoś to odwlec.
-Jest krótko po 19. Noc jeszcze młoda. Mela na pewno nie
śpi. Dzwoń już. Jutro, znając życie, zabraknie Ci na taką rozmowę odwagi-
naglił.
-A właściwie kim Ty jesteś, że mi tak rozkazujesz a ja głupi
Cię tak słucham?- zirytowałem się.
-Mądrzejszym z braci- odpowiedział.
***
-Dobrze,
pociągnę jeszcze do Zakopanego, ale nie wiem czy dam rady…- postanowiłam.
-Dlaczego miałabyś nie dać rady?- Kasia zapytała nieco
zirytowana.
-To 3 tygodnie… Czekają nas jeszcze 2 wyjazdy na zawody-
powiedziałam wątpiąc.
Wtedy rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Spojrzałam na
wyświetlacz- jakiś nieznany numer. Odebrałam, gdyż mogła być to ważna sprawa i
niewiadomo kto mógł być po drugiej stronie linii.
-Halo- zaczęłam rozmowę.
-Hej- usłyszałam znajomy mi głos, który śnił mi się w
najpiękniejszych snach- mógłbym do Ciebie wpaść?- zapytał nieśmiało.
-Po co?- zapytałam zirytowana, ale w głębi duszy czułam
jakby ten głos lał miód na moje ucho i cieszyłam się, że Gregor coś takiego mi
proponuje.
-Musimy porozmawiać w cztery oczy. To pilne. Proszę- mówił
błagalnie.
-Dobrze- uległam. Nie umiałam mu odmówić- Możemy się
spotkać, ale to ja wpadnę do Ciebie, bo ja akurat mam gościa- wyjaśniłam. Nie
chciałam gościć u siebie chłopaka, podczas pobytu Kaśki.
-Ok, będę czekał- usłyszałam głos ulgi, po drugiej stronie
słuchawki.
Spotkam go. Spotkam go po raz drugi dziś. Na samą myśl serce
dudniło mi jak dzwon. Co jak Ona też tam będzie? Nie. Nie zrobiłby mi czegoś
takiego. Tego byłam pewna.
-Kto dzwonił?- przerwała moje rozmyślania Kasia- Zrobiłaś
się jeszcze bardziej blada, niż byłaś przed chwilą- powiedziała zaciekawiona dziewczyna.
-Gregor- wyjąkałam, nadal niedowierzając w to co się działo.
Tak szybko to wszystko się działo.
-Czego chciał? – podsyciłam jej ciekawość.
Ja jednak już nie odpowiedziałam. Pędem ruszyłam do
garderoby. Wyciągnęłam na szybko zgniłozielone
spodnie i luźną, białą koszulę. Potem nałożyłam na siebie lekki makijaż,
po czym spięłam włosy w roztrzepany kok; ubrałam tylko kurtkę, kozaki i
wyszłam, trzaskając drzwiami. Tym razem postanowiłam złapać taksówkę i po 15
minutach byłam już pod drzwiami chłopaka. Stałam tam dobre parę minut. Bałam
się przycisnąć dzwonek. O co mogło chodzić? W mojej głowie pojawiły się same
wątpliwości. Może za bardzo mu wszystko wybaczałam? No, ale ja inaczej naprawdę
nie potrafiłam… Moje drugie imię, powinno brzmieć „Słabość”. Po chwili odważyłam się. Raz kozie śmierć. Powiedziałam
sobie „Teraz albo nigdy!”, odliczyłam do trzech i włożyłam trochę siły, by
przycisnąć mały, biały kwadracik. Po drugiej stronie drzwi usłyszałam
rozlegający się dźwięk, podobny do dzwonka szkolnego. W mgnieniu oka, drzwi do
środka otworzyły się. Tak jakby ktoś za nimi czekał na dany przeze mnie znak.
-Wejdź do środka- usłyszałam. Spięci, staliśmy przez chwilę w
przedpokoju, wpatrując sobie głęboko w oczy. Nie czułam się niezręcznie w
milczeniu. On też nie. Widziałam to a i dało się to poczuć między nami.
Ruszyłam się w końcu, zdjęłam kurtkę i buty, a Gregor wskazał ręką, że mam udać
się do salonu.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?- zapytałam nieco
jąkając się. Jego obecność… To było coś w rodzaju heroiny a wiadomo, że jak
ktoś odstawił ją na jakiś czas potem przeżywa coś nie do opisania.
-O nas- powiedział krótko i zwięźle.
-Nas już nie ma, Gregor- odpowiedziałam wolno i wyraźnie,
chociaż sama do końca nie wierzyłam, że sama to mówię. Nie mówiłam tego ja.
Przynajmniej tak mi się wydawało.
-Tak wiem, ale Mela…- usiadł obok mnie. Bardzo blisko mnie-
ja muszę Ci wszystko wyjaśnić.
-Wiem, że miałeś dziewczynę kiedy byłeś ze mną. Wiem również,
że traktowałeś mnie jako pocieszycielkę. Byłam dla Ciebie tylko „tą drugą”-
powiedziałam gorzko, po czym chciałam wstać i wyjść, lecz Gregor nie pozwolił
mi na to, gdyż chwycił mnie za rękę i przyciągnął delikatnie do siebie. Nasze
twarze dzieliły milimetry.
-Nie- powiedział, a ja czułam Jego oddech- Chcesz wiedzieć
jak było naprawdę?
-Nie wiem…- odsunęłam się od chłopaka i ukryłam twarz w
dłoniach, siadając na miękkiej, białej kanapie.
-Powiem Ci- rozpoczął
swój monolog, a wypowiadając każde słowo, głęboko spoglądał mi w oczy- Tobie
jakoś zawsze lżej można było wszystko powiedzieć. Byłaś, jesteś i będziesz dla
mnie bardzo ważna. Pff… Najważniejsza. Jak pierwszy raz Cię zobaczyłem, kiedy
wlecieliśmy na siebie… Pamiętam miałaś na sobie te same spodnie, w których
jesteś dziś tutaj u mnie, Od razu rzuciło mi się to w oczy- pogładził mnie po
nodze- A Twoje oczy… Pamiętam co wtedy w
nich było… Przerażenie, ale też zafascynowanie. Nie mogłem o Tobie zapomnieć, a
kiedy mama zaprosiła mnie na ten, nie miałem najmniejszej ochoty tam iść.
Poszedłem jedynie ze względu, żeby nie zrobić Jej przykrości. A tam… A tam
spotykam Ciebie- widziałam, że kąciki ust chłopaka, wykrzywiły się w uśmiech-
nie mogłem uwierzyć, kiedy Cię tam zobaczyłem. To było zbyt piękne, żeby było
prawdziwe-westchnął- Jak było dalej z nami wiesz… Najpiękniejszy czas w moim
życiu, tak go określam. Kiedy powiedziałaś, że mnie zdradziłaś… Nie mogłem w to
uwierzyć. To było coś dla mnie niepojętego. Ale skoro mówiłaś, to przecież
musiała być prawda. Aczkolwiek, nadal
niedowierzałem. Gdy przyszłaś wtedy na trening nie masz pojęcia co
poczułem. Wiedziałem wtedy, że to co mówiłaś wcześniej, było nie prawdą. Nie
myliłem się względem Ciebie. Kamień spadł mi z serca. To uczucie było nieprawdopodobne. Nie potrafię
tego opisać. Chciałem jak najmocniej zamknąć Cię w swoich ramionach i już nigdy
Cię z nich nie wypuścić.
-A co z tą drugą?- przerwałam Gregorowi, z obrzydzeniem w
głosie.
-Jestem z nią od dawna, nie będę tego ukrywać… Nie chcę,
żebyś pomyślała, że się tłumaczę czy coś, ale… Też jest dla mnie bardzo ważna,
ale to chyba dlatego, że jesteśmy razem dwa lata i już się do siebie
przyzwyczailiśmy. Mimo, że to sponsorzy nas ze sobą spiknęli. Zawsze to lepiej
kiedy skoczek, spotyka się z córką sławnego narciarza- powiedział z ironią-
Uwierzysz mi, bądź nie, ale chciałem też chronić Ciebie… Niektórzy dziennikarze
nie mają najmniejszych skrupułów…
-Ciekawe!- krzyknęłam. Nie wierzyłam w to co usłyszałam.
Wstałam i chciałam jak najszybciej wyjść, lecz zatrzymał mnie Gregor, ponownie chwytając
mnie za rękę.
-Poczekaj- zbliżył się do mnie tak blisko, że nasze twarze
stykały się- kiedy skaczę… Kiedy skaczę, myślę o Tobie. Jesteś moim aniołem,
który daje mi wiatr w żagle. Wiem, jakim jestem niewyobrażalnym dupkiem.
Chciałem z Tobą porozmawiać byś wiedziała, co naprawdę czuję; jak to naprawdę
było, i że chciałem Cię uchronić od tych hien, które odżywiają się tylko życiem
prywatnym ludzi- powiedział- Bardzo mnie nienawidzisz?- dodał po chwili.
-Bardzo- odpowiedziałam szeptem, nadal znajdując się blisko chłopaka, po czym nasze usta złączyły
się w namiętnym pocałunku. Jak to się stało? Ja nie wiem, jak i zapewne nie
wiedział też Gregor. To wszystko stało się samo. Ani ja, ani Gregor nie
chcieliśmy tego przerywać. A choćbyśmy chcieli, nie potrafilibyśmy. To było tak
silne… Tak niewyobrażalnie silne. Ze świadomością, że jutro będziemy tego
gorzko żałować, daliśmy się porwać fali namiętności.
_________________________________________________________
Hey. ;* Jestem, a razem ze mną dziesiątka, która mam nadzieję się Wam spodoba (bądź też i nie). :)
Jeśli czytacie, to oczywiście zostawiajcie ze sobą komentarze. :]
Pozdrawiam. ;*
Jedenastka w piątek. ^^
Jedenastka w piątek. ^^
Poprzedniego rozdziału nie komentowałam, bo dopiero dzisiaj tu zajrzałam. Niestety to nie jest łatwy przypadek i wydaje mi się, że nie będzie pięknie. Ech.. no zobaczymy, sama nie wiem co mam powiedzieć, naprawdę. Także czekam na następny i pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńEch... I co teraz będzie?
OdpowiedzUsuńRozdział jest piękny, jak zawsze. Cudowny, miły i słodki.
Lukas to świetny brat. I przyjaciel. Naprawdę zasłużył na dobre traktowanie.
A Gregor? Dziwna sprawa. Bo naprawdę widać, że kocha Melę. I nie wiem czy kocha też ta drugą, ale nie powinien się spotykać z obiema. Nawet jeśli chciał chronić Melkę.
No i Mela... Dziewczyna, która się zakochała. Ale tak na MAXA. Bo to, co ona czuje jest cudowne. I już sam tytuł bloga tak na mnie działa. Wiesz, że jest uroczy, nie?
I to co oni do siebie czują opisujesz w taki magiczny sposób, że idę się schować, bo ja tak nie umiem.
Kończę już z tym marudzeniem i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :***
Śliczny <3 ( jak każdy ;* )
OdpowiedzUsuńDziwi mnie zachowanie Gregora ... no ale oby wszystko się ułożyło <3
Bo Mela zasługuje na prawdziwą miłość <3
+ zdesperowanych czytelników niemających nic do czytania zapraszam do mnie ;)
http://asiek2104.blogspot.com/
Kocham Lukasa <3 Tak, jest mądrzejszy. Wybacz, Gregor.
OdpowiedzUsuńSchlieri zachował się strasznie, podle, okropnie i jakby nie patrzeć, zauważam też w tym nutkę egoizmu. Niby kocha Melę, ale nie może zostawić tamtej, bo się do siebie przyzwyczaili. Nie podoba mi się jego zachowanie, niech się zdecyduje, burak jeden.
Pozdrawiam :)
Oj, coś czuję, że ten pocałunek pod koniec rozdziału może wiele zmienić w życiu naszych bohaterów. Ciekawe tylko czy na lepsze czy na gorsze? :-)
OdpowiedzUsuń:**
nie wiem kompletnie, co napisać... z jednej strony się cieszę, że jej wszystko wyjaśnił, ale...ta dziewczyna mnie niepokoi. kto wie co jej jeszcze odbije? i skoro tak chcą sponsorzy to Gregor pewnie będzie musiał dalej z nią "być". No cóż zobaczymy, jak to się wszystko potoczy, czekam z niecierpliwością na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Nie spodziewałam się, że to będzie Lukas.. No ale w sumie, może to i lepiej, bo chłopak otworzył oczy Gregorowi.. Kurde, niby taki młody, a taki mądry.. I nawet przeprosił Melę za brata..
OdpowiedzUsuńDobrze, że Kasia się wprowadziła do Meli, będzie jej łatwiej.. I ta chciała już rzucać pracę przez faceta..
No i kurde, to jego wyznanie. To o tych spodniach mnie rozwaliło.. Sądziłam, że faceci nie pamiętają takich szczegółów..
I ten pocałunek na koniec. Awwwwww :D
Życzę dużo weny i pozdrawiam:*
Z zaciekawieniem czekam na następne.
OdpowiedzUsuńRozwój sytuacji może być ciekawy , na pewno będzie .
Powiadom mnie o następnych odcinkach .
Zaciekawiłam się .
Zapraszam do mnie , gdzie pojawi się dziś drugi odcinek .
http://difficult-love-austria.blogspot.com
Rozdział Fantastyczny, jak zawsze :) + Zapraszam do nas http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/ : ) Jeśli masz czas to skomentuj ;3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle fantastyczny :) Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalej losy Meli i Gregora. Oby jak najlepiej i byli szczęśliwi. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNadrobiłam Twoje opowiadanie i bardzo mi się podoba, chociaż w świecie opowiadań o skoczkach poruszam się jeszcze jak słoń w składzie porcelany :)
OdpowiedzUsuńGregorowi współczuję serdecznie, bo sponsor sponsorem, ale ta znajomość jest dość dziwna.
Mogłabyś mnie informować w Spamie na którymś z moich blogów?(Mam przekierowanie w jedno miejsce)
I wybacz kryptoreklamę, ale nie zauważyłam zakładki spam i ciebie :)
Jestem znana raczej z opowiadań piłkarskich, bo też na piłce znam się najlepiej i jest to jeden z moich koników. Coś mnie jednak naszło we śnie i obudziłam się z przekonaniem, że muszę to opowiadanie napisać. Wlazło mi do głowy i nie chciało wyjść. Może ktoś będzie to chciał przeczytać, jeśli nie to trudno. Ale odważyłam się i oto przedstawiam prolog historii Kamila Stocha, któremu okrutny los podciął skrzydła i Zoji Antonow, dziewczyny która znalazła się w odpowiednim miejscu i czasie.
http://icanfly-stochh.blogspot.com/
I believe I can fly
Zapraszam serdecznie i liczę na opinię! :)
Pozdrawiam serdecznie Fiolka :*
Całus na końcu coś pozmienia, jestem tego pewna ;* Tyle mogę dzisiaj napisać x3
OdpowiedzUsuńCzekam, czekam ;>