Nadeszła w końcu sobota, godzina 15.00. O 17.30 miał odbyć
się konkurs drużynowy. Już z samego rana dało się poczuć tę zakopiańską
atmosferę. Pogoda dopisywała, a i humor każdy miał jakiś lepszy. Jedna rzecz
mnie lekko dobijała- spotkanie z Klarą. Czułam się jakoś nieswojo. Nie
wiedziałam co powiedzieć dziewczynie, kiedy już ją spotkam. Próbowałam wymyślić
jakiś racjonalny plan działania, ale coś mi to nie wychodziło. Kiedy szłam na
miejsce spotkania, nogi miałam jak z waty. W ostatnim czasie uświadomiłam
sobie, że jest mi ona niezwykle potrzebna. Ale to nie była jedyna rzecz, do
której doszłam wniosku. Jak bardzo ona mnie zraniła, wiem tylko ja. Kiedy rani
ktoś bliski, to właśnie boli najbardziej. Gdy zobaczyłam to zdjęcie, które
wysłała mi już pierwszego dnia pobytu w Austrii, czułam jakby ktoś wbił mi nóż prosto w plecy. Nie
łatwo jest zapomnieć. Teraz potrafiłam zrozumieć Gregora, po tym kiedy
dowiedział się o mojej „zdradzie”.
-Cieszę się, że przyszłaś- powiedziała na wstępie
dziewczyna, gdy już dotarłam na miejsce naszego spotkania, a ona- widocznie
była cała w skowronkach.
-Umówiłyśmy się w końcu- powiedziałam stanowczo.
-Amelio…- jej optymizm pękł jak bańka mydlana, gdy usłyszała
ton mojego głosu- Nie oczekuję wiele. Wiem, że nie chcesz mnie już pewnie
widzieć do końca życia, ale chcę byś mi wybaczyła albo przestała chociaż trochę
nienawidzić- przyznała ze skruchą- potrzebuję cię- szepnęła.
-Amelio?- zapytałam- nie za oficjalne?
Klara spojrzała na mnie nieco wyblakłymi oczami. To mówiło
wszystko samo za siebie. Naszła mnie taka myśl, że chyba odzyskałam moją
przyjaciółkę.
-Posłuchaj…- zaczęłam swój monolog- Przemyślałam wszystko. Owszem, to co zrobiłaś
jest niewybaczalne; przyznam, że cierpiałam, bolało, ale do wczoraj nie
wiedziałam, że aż tak mi Cię brakuje… Nie udawajmy, że nic się nie stało, ale
ja nie chcę przerywać naszej przyjaźni. Pewna sytuacja uświadomiła mi, że każdy
zasługuje na drugą szansę.
Dziewczyna nic nie powiedziała. Spojrzała na mnie, a jej
oczy błysnęły i niemal w tym samym momencie stały się wesolutkie, jak oczy
dziecka. Następnie rzuciła mi się na szyję i mocno do siebie przytuliła. Potem czułam
się, jakby nic się między nami nie zmieniło. Rozmawiałyśmy, rozmawiałyśmy i
jeszcze raz rozmawiałyśmy… Zupełnie tak jak za dawnych czasów. Nie wiem jak to
było, ale chwila rozmowy z dziewczyną sprawiła, że humor od razu mi się
poprawił.
-Muszę iść- powiedziałam nieco ze smutkiem. Co jak co, ale
rozmowy z Klarą, moją Klarą, były niezastąpione. Teraz mogło się dziać co tylko
chciało. Miałam przy sobie przyjaciółkę, która była ze mną- Za pół godziny
zaczną się zawody.
-Trybuny czy jesteś tam ze skoczkami gdzieś na boku?-
zapytała.
-Tym razem trybuny- powiedziałam z podekscytowaniem zacierając
ręce- Chcę poczuć tę cudowną atmosferę.
-Odprowadzę Cię- zaproponowała. Ja nie mogłam się nie
zgodzić, więc szłyśmy już spacerkiem ulicami zatłoczonego Zakopanego, pełnego
polskich kibiców. Odbyłyśmy prawie połowę drogi, kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącego
smsa. Nadawca- jakiś nieznajomy numer. Otworzyłam z zaciekawieniem wiadomość, by
przeczytać jej treść i moim oczom ukazał się tekst:
„Hej ;* Tu Maciek.
Jak obiecałem, tak piszę. Jak przed dzisiejszym konkursem?”
Czytając, śmiałam się do telefonu, jak jakaś zakochana
gimnazjalistka. Widząc to Klara, natychmiastowo zareagowała:
-Ejjj! Co jest?- zapytała wścibsko- co to za uśmieszki do
telefonu? Skądś to chyba znam.
-To Maciek- odpowiedziałam z uśmiechem- znajomy.
-Czy jak piszesz ze mną też uśmiechasz się do telefonu?-
zapytała podejrzliwym tonem.
-To zależy jakie głupoty mi piszesz, kochana- odpowiedziałam
nadal się uśmiechając.
-Dobra, dobra- odpowiedziała, bacznie się mi przyglądając-
no odpisz mu, już- ponagliła, również z uśmiechem na ustach.
„Hej. No już
myślałam, że o mnie zapomniałeś. :) A konkurs? Hmm… Nerwy są, chociaż to nie ja
będę skakać. :D Już trzymam kciuki za Ciebie!”- odpisałam. Ani się obejrzałam,
a byłyśmy obok hotelu.
-O 20.00 mam pociąg do Krakowa- powiedziała Klara.
-Nie będzie Cię na konkursie?- zapytałam zawiedziona- miałam
nadzieję, że razem pokibicujemy, poznam Cię ze skoczkami i takie tam. Pełno tam
ciach, które tylko czekają na swoją księżniczkę- palnęłam bezmyślnie.
-Ale Maciek jest Twój!- wrzasnęła, a jak się potem okazało,
obok nas przechodziła kadra polskich skoczków. Co prawda bez uroczego szatyna,
z którym wymieniałam smsy, ale i tak czułam jak robię się czerwona niczym
truskawka.
-Szczerze mówiąc, to krucho u mnie z kasą…- wyjaśniła
smutno, po tym kiedy skończyłyśmy się śmiać z zaistniałej sytuacji- Na pociąg wydałam połowę swoich oszczędności i
nie mogę sobie pozwolić na większe rozrywki, bo wiesz…
-Ale… Co się stało?- zapytałam zdezorientowana.
-Rodzice nie dają mi pieniędzy. Pokłóciliśmy się… Padło parę
słów za dużo… Wiesz jak to jest… A do Zakopca musiałam przyjechać, po co już
sama wiesz. Bartek mi powiedział, że pracujesz ze skoczkami, więc myśl była
jedna- jechać do Zakopanego. Chciałam jechać do Ciebie do Austrii, ale… pieniądze…
-No rozumiem- powiedziałam- Wspominałaś o Bartku…- zawiesiłam głowę w dół-
Co z Nim?- zapytałam nieśmiało.
-Dobrze, dobrze- pokiwała głową- z tego co wiem znalazł
sobie jakąś dziewczynę.
-Tęskniłam za Tobą- rzuciłam się z uściskiem na
przyjaciółkę, by nie widziała łez i zawiedzenia, które malowało się na mojej
twarzy. Cieszyłam się, że Bartek jakoś stawał na nogi, ale po co była ta szopka
przede mną? To zniszczyło naszą relację…
-Ja za Tobą też. Bardzo- odwzajemniła uścisk- Mela… Ten
chłopak, z którym rozmawiałam, żeby Cię odnaleźć… Kto to?- nie wytrzymała i
zapytała z ciekawości.
-Gregor- rzuciłam-TEN Gregor- dodałam.
-Wiedziałam!- znowu wybuchła- Patrzyliście na siebie w taki
niesamowity sposób, że nie mogłam się na Was napatrzeć.
Nic nie odpowiedziałam. Wyciągnęłam telefon z kieszeni,
który już jakiś czas temu dawał znak, że przyszedł sms.
-Maciek- powiedziałam, usprawiedliwiając się dlaczego
wyciągam telefon. Jednak nie było tak naprawdę. Wspomnienie o miłości, którą
darowałam Gregora, sprawiała ból. Ból, że to już wszystko przeminęło… Nie
wróci… Nie zdarzy się drugi raz…
-Aaaa… Rozumiem- powiedziała- Dobra Mela, mam nadzieję że się niebawem
spotkamy. Muszę już lecieć. Dokrędki przed wyjazdem, sama rozumiesz.
Pożegnałyśmy się, a ja miałam wrażenie, że już tęsknię za
przyjaciółką. Ledwo co ją odzyskałam, a ja już musiałam się z Nią żegnać… Ale
wróciła. Czułam, jakby ktoś zdjął z
mojego serca stukilogramowy głaz. Z tego wszystkiego o mały włos, zapomniałabym
o wiadomości od Maćka.
Maciek: „Nie
dziękuję, bo nie chcę zapeszyć, ale chciałbym podziękować po konkursie. Co
powiesz na spotkanie?”
Mela: „Z miłą chęcią.
:) Ale nie będziesz zmęczony po zawodach?”
Maciek: „Nie. :D Spacerek robi dobrze każdemu. To 21.00 pod
skocznią, może być?”
Mela: „Tak,
oczywiście. :) Już się nie mogę doczekać. :D”
Maciek: „Ja również. :D To do zobaczenia. ;*”
Zawody
wygrali Polacy, drudzy byli Austriacy, a trzeci- Słoweńcy. Na trybunach- szał,
zwłaszcza przy skokach Polaków. Byłam już kilkakrotnie na zawodach skoków
narciarskich, ale mogę przyznać z czystym sercem, że w Polsce atmosfera była
najlepsza; najbardziej wyjątkowa i niepowtarzalna. Wybawiłam się świetnie,
skoki były świetne a na dodatek za niedługo miałam spotkać się z Maćkiem.
Wszystko było pięknie. Pięknie do tego stopnia, że bałam się przez chwilę, że
ktoś zbudzi mnie z tego cudownego snu. Zawsze, gdy coś zaczynało się układać, musiało
się nagle zepsuć. Od razu po powrocie do hotelu, pobiegłam do swojego pokoju,
by przygotować się do spotkania, wcześniej oczywiście gratulując triumfatorom.
-A
gdzie się Pani wybiera?- usłyszałam, gdy miałam wychodzić już z hotelu.
-Stefan, nie strasz ludzi- przestraszyłam się - gratuluję
dobrych skoków- powiedziałam, po czym stanęłam na palcach i cmoknęłam chłopaka
w policzek, tak po przyjacielsku.
-Mogło być lepiej- powiedział z niedosytem- drugie miejsce,
to nie to samo co pierwsze. Tu nie ma się co kłócić, ale dziękuję za buziaka.
Mam motywację, żeby lepiej skakać- zażartował- a tak serio gdzie idziesz? Późno
już.
-Idę się przejść. Za dużo pozytywnych emocji jak na jeden
dzień.
-A chyba, że tak- pokiwał głową- to leć już. Nie będę Cię
zatrzymywał. Do zobaczenia jutro.
To jak bardzo lubiłam Stefana, nie dało się opisać słowami.
Sama jego obecność poprawiała mi humor. Od samego początku nasze relacje były w
bardzo dobrym stanie. Kiedy dotarłam na miejsce, zobaczyłam czekającego już
Maćka. Przeraziłam się, że się spóźniłam. Nie najlepsze pierwsze wrażenie.
-Spóźniłam się. Przepraszam.
-Nie spóźniłaś się- rzucił zdecydowanie- To ja przyszedłem
za wcześnie- pocieszył mnie- Jak Ci się podobał konkurs?
I zaczęłam zdawać mu pełną relację. Ciągle gadałam i
gadałam, i gadałam, lecz miałam poczucie, że chłopak uważnie mnie słucha.
Niedługo musiałam czekać na rewanż, gdyż okazało się, że z Maćka też niezła
gaduła. Wystarczyło tylko zapytać o jedno- sport.
***
Widziałem
ich przez hotelowe okno. Mela- ciągle się uśmiechała, patrzyła na Niego jak na
jakiegoś greckiego boga; wyraźnie Jej na nim zależało. Z kolei On- wyrażał to
samo każdym swym gestem. Nie potrafiłem przyznać się przed samym sobą, że
jestem zazdrosny. Bo byłem. I to cholernie zazdrosny. Ale czego ja się
spodziewałem? Że wskoczy w habit i nigdy nie pozna żadnego innego faceta,
którym nie jestem ja? Nasza wczorajsza rozmowa widocznie nie zraniła jej aż tak
bardzo, jak mnie. Tak. Wczoraj sam siebie zraniłem, kłamiąc Meli, w żywe oczy,
że jej nie kochałem… Nie kocham… Jest
dla mnie najważniejsza na całym świecie. Bez Niej, nie ma mnie. Czemu tak
wczoraj powiedziałem? Mówiłem to, jak chciałem, żeby było. Kochałem Ją do tego
stopnia, że powoli zacząłem tracić zmysły. To co się ze mną działo, przerażało
mnie. Sądziłem, że jak skłamię Amelce, głos w mojej głowie, który tak bardzo
domagał się dziewczyny, uspokoi się. Myliłem się, gdyż jeszcze bardziej
odczuwałem jej brak.
-Miałaś być na zawsze- powiedziałem sam do siebie, tracąc
powoli z oczu Amelię i Maćka, trzymając w ręce Jej bransoletkę, którą zostawiła
ostatnio u mnie.
***
Po
trzech wspaniałych dniach w Polsce, nadszedł czas na powrót do Austrii. Droga
powrotna minęła mi zdecydowanie szybciej. Większość czasu spędzałam z
Michaelem, Thomasem Diethartem oraz Stefanem. Morgi i Gregor natomiast
rozmawiali bardziej między sobą. Żaden z nich nie zamienił ze mną ani jednego
słowa. Czułam się niezręcznie, owszem, ale jak mogło być inaczej? Po powrocie
do domu, pierwsze co zrobiłam to odstawiłam walizkę i od razu pojechałam po
Marysię. Byłam niezwykle ciekawa jak ona i mama się razem dogadywały.
-Ty już wróciłaś?- tak właśnie
przywitała mnie mama.
-Cześć mamo. Również Cię miło
widzieć i także bardzo tęskniłam- powiedziałam sarkastycznie.
-Mela!- przywitała mnie Marysia,
rzucając mi się na szyję z uściskami.
-Chociaż jedno porządne powitanie-
powiedziałam uśmiechając się- Jak Wam się mieszkało razem?
-Świetnie- zabrała głos mama-
Amelko, rozbierz się. Zrobię obiad. Zjemy razem, we trójkę.
-Nie dziś, mamo. Dosłownie przed
chwilą wróciłam do Austrii. Teraz marzę tylko o tym, żeby zażyć gorącej kąpieli
i położyć się na chwilę- musiałam odmówić.
-No dobrze- zgodziła się bez
protestów.
Po chwili zobaczyłam przed sobą
gotową do wyjścia Marysię, trzymającą w ręce swoją torbę.
-Już?!- zdziwiłam się. Zaśmiała
się tylko i wyszła, a ja pożegnałam się krótko z mamą i podążyłam śladami
siostry. W taksówce, Marysia ciągle coś opowiadała. Zdawać by się mogło, że
jest szczęśliwa. Wreszcie się odnalazła. Cieszyłam się i ja, ale nie umiałam
tego wykazać, gdyż byłam naprawdę padnięta. Większość słów, które wypowiadała
dziewczyna nie do końca do mnie docierały. Będąc w domu byłam pewna, że nic
mnie nie powstrzyma przed zrealizowaniem swoich marzeń na tę chwilę- kąpiel,
potem sen. Jednak nie potrafił tego zrozumieć mój telefon, który jak na złość
ciągle dzwonił. Jak się okazało dzwonił Stefan. Oddzwoniłam, bojąc się, że coś
się mogło stać coś niedobrego. Dziesięć nieodebranych połączeń- to musiało coś
znaczyć… Albo wyrażało wybuchowy charakter chłopaka.
-No wreszcie!- usłyszałam
zniecierpliwiony głos przyjaciela- Dzwonię i dzwonię, i nie mogę się dodzwonić-
odebrał już po pierwszym sygnale.
-Oj tam… Pali się czy coś?
-Tak jakby- powiedział
śmiertelnie poważnie chłopak. Przeraziłam się.
-Co się stało? Nic Ci się nie
jest?!- szybko zareagowałam.
-Jest jakaś gala dla sportowców;
każdy musi iść, również i ja. A jest taki problem. Nie mam z kim iść. Więc chcę
Cię poinformować, że jutro idziemy na bal!- oznajmił mi wesoło.
-Ciesz się, że przez telefon nie
można zabić- powiedziałam wkurzona. Omal serce nie wyskoczyło mi gardłem, a ten
przejmuje się, że nie ma z kim iść na galę. No jak nie zrobić coś takiemu
człowiekowi?!
-Będę u Ciebie o 19.00-
poinformował- Idź sobie jakieś ziółka zaparz czy coś, bo coś kochana za bardzo
nerwowa jesteś- rzucił żartobliwie.
I tyle z nim rozmawiałam. Bal to
było teraz ostatnie, co mi było potrzebne. Nie lubiłam tego typu imprez, ale
wiedziałam, że Stefan też nie. Jako dobra koleżanka nie miałam wyjścia i
musiałam z Nim iść. Może nie będzie tak źle. Z tyłu głowy, towarzyszyło mi poczucie,
że zdarzy się coś niezwykłego, magicznego, niepowtarzalnego.
__________________________________
Piętnastka ląduje w
Waszych rękach. :)
Oczywiście, nie muszę przypominać chyba o komentowaniu. :D
Do wtorku! ^^
No ale się porobiło. Ten Gregor to nakiś przygłupi czy jak? Najpierw mówi biednej dziewczynie, że jej nigdy nie kochał, a potem jest wkurzony, gdy widzi ją z Maćkiem.. Faceci..
OdpowiedzUsuńKraft mnie zabił. Jeju dziesięć nieodebranych połączeń, bym się spodziewała armagedonu, a ten nie ma z kim na bal iść. Dobrze, że Mela pogodziła się z Klarą :)
Nie mogę się już doczekać następnego, chociaż z drugiej strony bym wolała, by wtorek nie nadchodził..
Buziaki:**
Ehh, i weź tu zrozum Gregorka, nie? XD Najpierw powiedział, ze jej nie kocha, a później wielce zazdrosny o nią i o Maćka.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na rozwinięcia akcji!<3
Ehh ile się tu porobiło..Hmm... nie wiem co myśleć o Maćku, to chyba tylko tak na chwilę było z Melą, chociaż może się mylę, ale za to Stefan, może coś z nim ten teges?? Nie mogę doczekać się tego balu, bo z pewnością będzie bardzo, bardzo interesujący :)
OdpowiedzUsuńA Gregor? Jak mógł tak okłamać?! Ciekawe jak to teraz odkręci, oby nie było za późno...
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam :*
Myślałam że mi serce wyskoczy jak przeczytałam że DZIESIĘĆ NIEODEBRANYCH połączeń. Naprawdę myślałam że coś się stało. A ten nie ma z kim na bal iść xd
OdpowiedzUsuńSkoro ona ma przeczucie że wydarzy się coś magicznego to na pewno się wydarzy <3
nie mogę się doczekać.
Pozdrowienia ;**
Weny ;)
rozdział genialny :)
OdpowiedzUsuńGregora to się nie da ogarnąć, a jak przeczytałam, że 10 nieodebranych połączeń od Stefana, to po prostu myślałam, że ktoś zginął albo coś, a on tu wyjeżdża z balem :)
nie mogę się doczekać następnego ;3
pozdrawiam <3
No wiesz? A ja naprawdę myślałam, że on jej nie kocha. Chociaż nie, tytuł bloga i to, co działo się między nimi jasno wskazuje na to, że są w sobie zakochani po uszy.
OdpowiedzUsuńI teraz kwestia Maćka. Bo on chyba też się zakochał. Albo dobry z niego przyjaciel. No dobra, bez komentarza.
Fajnie, że Marysia stała się szczęśliwa. Bardzo dobrze, że więź między siostrami się poprawiła. Świetnie, że więź między Klarą, a Melą się poprawiła.
I chyba nie muszę wspominać, że ten fragment Gregorka był taki- awww <3
I Stefan, który mnie totalnie rozwalił. Kochany chłopak!
A ta impreza to, że Maciek?
A i oczywiście wygrana Polaków w drużynówce. Polska potęga!
Rozdział genialny jak zawsze !!! :) Czekam na nn:P + zapraszam http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdobra,nie ogarnia Gregora XD a Stefana to bym zabiła hahaha
OdpowiedzUsuńRozdział cudeńko <3
OdpowiedzUsuńGregor serio? jak tak można no ... grr ;c
Czekam na kolejny, buziaki ;*
Boziuuuuu mega *_*
OdpowiedzUsuńA ja tymczasem zapraszam do siebie na 4 rozdział.
http://themoordeath.blogspot.com/
~~Pozdrawiam Wigi <3