piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 17.



                Próbowałam krzyczeć, lecz ręka nieznajomego na moich ustach uniemożliwiała mi to. Próbowałam wyrwać się, lecz napastnik okazał się zbyt silny.  Byłam kompletnie bezsilna. Ciągnął mnie w stronę ciemnej uliczki. Tam poczułam, że coś mocno uderzyło mnie w głowę. Straciłam przytomność. Obudziłam się na drugi dzień w jakiejś ruderze, w której unosił się odór wilgoci. Wszystko mnie bolało. Czułam się podobnie, jak wtedy kiedy obudziłam się w szpitalu. Chciałam się ruszyć, ale moje nogi i ręce były związane. Leżałam na starym, potarganym materacu. Wokół panowało przerażające zimno.
-Obudziłaś się już- usłyszałam męski gruby, męski głos. Słyszałam kroki, które zmierzały coraz bliżej mnie. Przeszły mnie dreszcze. Nie tyle, co zimna, lecz strachu. Straszliwie się bałam. Nie mogłam złapać oddechu. Dławił mnie ten obrzydliwy zapach wilgoci. Byłam głodna, ale wiedziałam, że gdyby przyszło co do czego, nie przełknęłabym nic. To było straszne. Chciałam coś powiedzieć. Nie potrafiłam. Język stanął mi w gardle kołkiem. Wreszcie usłyszałam dźwięk własnego telefonu. Ktoś dzwonił i wysyłał ciągle smsy.
-Dobijają się do Ciebie cały czas- powiedział wysoki i dobrze zbudowany brunet. Jego czarne oczy pełne były nienawiści. Kto to był? Nigdy nie widziałam tego człowieka na oczy. Za co mógł mnie tutaj więzić? Może to jakaś pomyłka?
-Jak nie Maciek pisze, to Marysia, w jakimś dziwnym języku. Potem Gregor, Stefan, Thomas- mówił patrząc na mój telefon-  Po prostu telefony się urywają. Ciekawe, co powiedzą kiedy się dowiedzą, że ich mała przyjaciółeczka nie żyje.
Usłyszawszy to, zaczęłam się dławić. Zachłysnęłam się powietrzem. Co On powiedział?!
-Konsekwencją życia, jest śmierć- mówił odkładając mój telefon-  Co Ci zależy, czy umrzesz teraz czy potem?- powiedział zimnym tonem- dlaczego nie płaczesz?- zdziwił się- Chce widzieć jak cierpisz! Jak nie możesz  nabrać powietrza w swe płuca!
Faktycznie. Nie uroniłam ani jednej łzy. W duszy- czarna rozpacz, lecz na zewnątrz nie wyrażałam tego. Byłam twarda jak stal.
-Co ja Ci takiego zrobiłam? Nie znam Cię nawet- wykrztusiłam, po czym ponownie zaczęłam się krztusić.
-A znasz Kasię?- zapytał, a imię dziewczyny wypowiadał z czcią- Znasz. Wiesz jak ją potraktowałaś? Wiesz. Nazwałaś ją złodziejką? Tak, nazwałaś. Wiesz jak ją upokorzyłaś? Nie wiesz. Więc ja Ci to wszystko uświadomię. Będziesz umierała z dnia na dzień coraz bardziej. Każdego dnia, będę wyrywać ci po jednym palcu- mówił bezwzględnie.
-Nic nie rozumiem… Jak mam już umrzeć…- przerwał mi dźwięk przychodzącego sms- możesz mi przeczytać te smsy, które przyszły? Błagam.
-Czego jeszcze? Frytki do tego?!- zirytował się.
-Proszę- szepnęłam- jeden sms od Maćka- teraz nie miałam już nic do stracenia a chciałam chociaż wiedzieć, co takiego napisał mi w odpowiedzi Maciek. Wczoraj przecież wyznałam mu miłość, a dziś nie odpisywałam. To musiało z boku wyglądać okropnie.
-Który?- zgodził się.
-To ile ich jest?
-Około trzydziestu- rzucił-  Szybko, nie mamy całego dnia.
-Ten pierwszy, który przyszedł wczoraj- powiedziałam zdecydowanie. Musiałam wiedzieć, jak chłopak zareagował na moje wczorajsze wyznanie.
Mężczyzna podszedł do mnie z telefonem w ręku i pokazał mi wiadomość o treści:
„Czuję to samo… Kocham Cię. ;*”
A więc wszystko w tej chwili zrobiło się dla mnie jasne. Maciek mnie kocha. Wyznał mi miłość. A ja? Ja mu nie odpisałam, nie oddzwoniłam. Zero. Co mógł sobie pomyśleć? Co napisał w reszcie smsów? To była wielka niewiadoma. Prawdopodobne już nigdy się tego nie dowiem. Kim jestem teraz w Jego myślach? Jasna natomiast była moja przyszłość. Umrę z ręki mężczyzny, który siedział obok mnie. Za coś, czego właściwie nie rozumiałam…
Tydzień później:
-Gregorek, zastanawia się czemu nie ma Cię w pracy- powiedział pewnego ranka. Byłam uwięziona tutaj już tydzień. Cała w siniakach, głodna, opadnięta z sił, zmarznięta. Mężczyzna pierwszego dnia miał rację. Czułam jak umieram. Jak najprędzej chciałam zakończyć te męczarnie. Już nie miałam sił. Tak cholernie miałam dosyć. Chwilowo pragnęłam śmierci.
-Cały czas dzwonią- mówił. Widząc Go dzisiejszego dnia był jakiś inny. Coś jakby przygnębiony, smutny. Nie odpowiadałam mu. Nie miałam na to sił. Towarzyszyło mi jedynie wrażenie, że moja dusza z każdą sekundą coraz bardziej opuszcza moje ciało. Czekałam na śmierć jak na wybawicielkę. Nie mogłam doczekać się jej przyjścia.
-Pół miliona- odezwał się po chwili milczenia.
-Myślałam, że Kaśka jest dla Ciebie bezcenna- powiedziałam wykrzesując z siebie resztki sił na dodatkowy sarkazm. Teraz było mi już wszystko jedno. Miałam nadzieję, że uderzy mnie, bądź zada ostateczny cios, a moje cierpienia zakończą się.
-Zostawiła mnie!- warknął urażony wstając z krzesła, które po chwili rzucił z impetem o ścianę. Potem spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem i zbliżał się coraz bliżej mnie. Skurczyłam się. Nie wiedziałam czego się spodziewać.
***
                -Dzień dobry- przedstawiłem się- Jestem Gregor, przyjaciel Meli. Czy jest ona może u Pani?- powiedziałem widząc kobietę w wieku mojej mamy, która przed sekundą otwarła mi drzwi. W środku zastałem brata Amelii i jeszcze jakąś dziewczynę, która była nawet dosyć podobna do Meli. Martwiłem się o Nią. Nie odzywała się, nie było Jej w domu. Działo się coś niedobrego -Przyszedłem do Pani, bo nie ma jej w pracy ani w domu, ani nigdzie. Nie wiem co się dzieje…
-My też nie wiemy- odezwał się wysoki brunet ze zrezygnowaniem w głosie brat dziewczyny. Siedząca obok niego dziewczyna schowała twarz w dłoniach i prawdopodobnie zaczęła płakać.
-Policja już o tym wie?- zapytałem głupio.
-Tak. Zgłosiliśmy zaginięcie już przedwczoraj- odpowiedział chłopak. Wydawać się mogło, że tylko On potrafił zachować resztki zimnej krwi. Mama Meli- patrzyła nieprzerwanie w podłogę, a –jak podejrzewałem- Jej siostra, nadal  skrywała twarz w dłoniach i płakała.
-I co?- pytałem bezradnie.
-Właśnie nic. Wiedzą tyle co my teraz…- przyznał ponuro chłopak.
-Dzwoniłem do niej wczoraj i ktoś widocznie przez przypadek musiał odebrać, bo słyszałem same szmery, jakby ktoś gdzieś szedł, a odblokowany telefon miał w swojej kieszeni- opowiedziałem.
-Czyli, że Ona chyba… Została uprowadzona?- ledwo co wypowiedział te słowa.
Wtedy obydwie kobiety zaczęły jeszcze bardziej płakać. Były załamane. Chciałem je jakoś pocieszyć, ale nie potrafiłem. Tutaj nie dało się nikogo pocieszyć w żaden sposób. Ja sam byłem sparaliżowany na samą myśl, że ktoś robi krzywdę mojej Amelce. Zaraz… Czy ja… MOJEJ?
-Może gdyby się dało jakoś zlokalizować jej komórkę- poddałem propozycję, szukając jakiegokolwiek rozwiązania.
-Zaraz… zaraz… Gregor, nie wiesz jaki ona miała telefon?- zapytał z nadzieją chłopak.
-Taki biały- odpowiedział.
-Ten telefon miała ode mnie, a ja miałem w nim aplikację namierzającą go- wstał gwałtownie od stołu. Pojawiła się nadzieja.
Obydwie kobiety podniosły wzrok z nadzieją.
***
                -Nie mam pół miliona-powiedziałam- po co Ci te pieniądze? Tyle jest warta Twoja miłość do Kaśki?- przesadziłam i dobrze sobie z tego zdawałam sprawę, ale chciałam żeby w końcu zadał ostateczny cios. Powoli już zaczęłam się niecierpliwić. Miałam dosyć tego co tutaj przeżywałam. Widziałam jak mężczyzna się zezłościł.
-Robisz wszystko dla Niej, a ona co?- postanowiłam wziąć chłopaka pod włos- Zostawiła Cię. Ryzykujesz dla niej swoją wolność. Przecież w końcu kiedyś ktoś się dowie, że nie żyję. I myślisz, że co? Że nie dojdą do Ciebie? Dojdą jak po sznurku.
-Przestań!- wrzasnął z przerażeniem.
-Taka jest prawda. Pogodziłam się ze swoją śmiercią. Umrę tutaj przy Tobie. Długo nie pociągnę- drążyłam dalej.
Wtedy poczułam, że dolałam oliwy do ognia. Już czułam pięść mężczyzny na swoim ciele, kiedy ktoś wszedł do budynku, gdzie się znajdowaliśmy. Moje oczy ujrzały oddział policji uzbrojonej aż po zęby. Obok nich dumnie maszerowały psy. Zaraz za nimi szedł Natan i… Gregor. Mój oprawca próbował jeszcze uciec przez okno, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów i ostatecznie złapano go. Zobaczyłam go potem ostatni raz, kiedy wyprowadzano go skutego w kajdanki. Spoglądał na mnie przepraszającym i błagalnym wzrokiem. Zdawał sobie sprawę, jaki los go teraz czekał.
-Amelka!- krzyknął Natan i wraz z Gregor pobiegli  do mnie. Mój brat już chciał mnie przytulić, kiedy ja odsunęłam się jak oparzona ze strachem w oczach.
-Nie!- krzyknęłam głośniej niż się spodziewałam, podczas próby przytulenia mnie, Natana. Po chwili podszedł do mnie Gregor. Jego się nie obawiałam. Utonęłam w Jego ciepłych objęciach, ciesząc się, że doczekałam takiej chwili, mając zarazem nadzieję, że to nie tylko piękny sen. Ta cała sytuacja wywołała coś dziwnego we mnie… Bałam się własnego brata. Co dalej? Nie działo się za dobrze…
___________________________________
Łapcie siedemnastkę! ;*
Miało być bardziej dramatycznie, ale jakoś tak nie miałam serca…
Komentujcie. :)
Ściskam. ;**

11 komentarzy:

  1. świetny rozdział :) dobrze, że skończyło się to znalezieniem Meli :d
    ciekawość mnie zżera co będzie działo się dalej i nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany świetne! Jak ja kocham takie akcje. Porwania, pobicia i wgl. Wyszło ci naprawdę super!
    Rany, biedna Melka. Facet Kaśki... No tego to bym się nie spodziewała. Ale fajnie, że nie było przewidywalnie.
    Niepokoi mnie fakt, że Maciek ją kocha, a ona dalej czuje coś do Gregora, a on do niej. To jak szukała ratunku w jego ramionach było piękne.
    I nieustannie rozwala mnie fakt, że dopiero jak przyszedł Gregor, Natan skapnął się, że w telefonie Meli jest aplikacja namierzająca. Co on jakiś cudotwórca? xD
    Jeszcze raz wspominam, że rozdział jest cudowny i czekam na kolejny! :***

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział! nie spodziewałam się,że to facet Kaśki. no i jestem ciekawa co to się dalej wydarzy. swoją drogą,boi się własnego brata? to faktycznie się porobilo!
    pozdrawiam! x

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże dziewczyno naprawdę chyba chcesz abym dostała zawału :D
    Rozdział cudowny, piękny...
    Uwielbiam to opowiadanie <3
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie ;*
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. wow! super rozdział...
    biedna Mela... dobrze, że skończyło się, jak się skończyło...
    SMS od Maćka hmm ... co o tym myśleć? Wydaje mi się, że ona nadal kocha Gregora...
    jestem strasznie ciekawa jak to będzie dalej wyglądać, czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam i zapraszam na 2 :*
    http://chce-byc-przy-tobie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko! Uprowadzenie Amelki?! ;o No tak, Kaśka zapowiadała zemstę, no ale żeby aż taką?! Ach, no i dlaczego obawiała się przytulić do brata, a do Gregora nie? Oj, dzieje się dzieje. Czekam na next! <3

    Zapraszam na 7: http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Na samym wstępie przeprasza, przepraszam, przepraszam. Nie miałam czasu po prostu czytać, szkoła... nie wspomnę, że niedługo testy... Ale nadrobiłam wszystko z jednym tchem! I chcę następny! Bardzo mi się podoba i nie wiem co mam napisać. I... nie zdziwię się jak będzie coś między Marysią a Natanem, ale to są moje przewidywania i bardzo słodkie było to, że tak pięknie wtuliła się w jego ramiona. Nie mogę doczekać się następnego. Pozdrawiam. :*
    P.S Mam nadzieję, że mi wybaczysz :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Noootka powala! Na razie nie wiem o co chodzi bo przeczytałam dopiero kilka wpisów, ale muszę zabrać się za solidne czytanie od początku bo na prawdę warto! Styl pisania po prostu mnie zachwyca, umiesz zaciekawić, a to na prawdę bardzo ważne. Weny! Poinformuj mnie o kolejnych notkach i zapraszam do siebie.

    http://my-world-is-your-name.blogspot.com/
    http://law-of-death.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Chcesz bym dostała zawału i padła tu na miejscu ! Już myślałam że ją uśmiercisz i chciałam ci skopać tyłek ale SKOPIE GO JAK JEJ COŚ ZROBISZ ! Dlaczego ona go nie przytuliła ? I wolała Gregora ,? Może ona go jeszcze kocha ? I ten sms od Maćka <3 Świetny blog , czekam na więcej i zapraszam do mnie
    w-locie-jestem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Oczy wychodzą mi na wierzch. W życiu bym się czegoś takiego nie spodziewała.
    Zakręciłam się troszkę w tych jej uczuciach. Pisze do Maćka, że to chyba coś więcej. A kocha Grega, to jasne jak słońce. Albo ja jestem jedyną dziewczyną na tym świecie, która nie rozumie takich komplikacji, albo sama nie wiem co.
    Przytula się do Grega, a do brata nie. Hmmm.... w sumie też bym wybrała taką opcję xDD
    Ale ważne, że rozdział jest fantastyczny. Trzymał w napięciu i działał na układ nerwowy, oj, działał...
    Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń